Wiem, że ostatnio bardzo dużo piszę o rekrutacji i tematach z tym powiązanych, ale czy komuś się to podoba, czy nie, w NCAA jest to jedna z ważniejszych umiejętności jakie musi posiadać trener i jego sztab. Może być najlepszym pod względem przygotowania fizycznego, może być najmądrzejszym taktykiem i może być najlepszy również w innych kwestiach, ale jeśli nie potrafi rekrutować, w NCAA nie będzie miał przyszłości.
Sam proces rekrutacji jest oczywiście bardzo skomplikowany i śmiało mogę przyznać, że jeszcze długo czasu minie zanim uda mi się wszystko pojąć (jeśli w ogóle się uda). Dlatego tutaj nie zajmiemy się wszystkimi przepisami i regułami, bo zwyczajnie nie chcę przez pomyłkę wprowadzać was w błąd. Podobnie też nie będę się rozpisywał na temat wytycznych i dat, kiedy trenerzy mogą kontaktować się z rekrutem, kiedy mogą przyjeżdżać na jego mecze, kiedy i gdzie mogą się z nim spotykać. To wszystko można znaleźć na oficjalnej stronie NCAA, do której odsyłam wszystkich zainteresowanych. Tutaj postaram się przeanalizować, jak to wygląda od strony praktycznej.
Oczywistym chyba jest, że wielkość uczelni, a dokładniej konferencja do jakiej należy ma spore znaczenie i często jest podstawowym kryterium wyboru nowej drużyny. Należałoby więc rozróżnić trzy przypadki:
- Gdy rozmawiamy o zespole z jednej z konferencji BCS (sześć największych konferencji, czyli: ACC, Big 12, Big East, Big Ten, PAC-10, SEC).
- Gdy rozmawiamy o zespole z jednej z konferencji Non-BCS (wszystkie pozostałe konferencję, jednak najczęściej dotyczy to innych dużych, czyli: A-10, Mountain West, C-USA)
- Gdy rozmawiamy o zespole z jednej z konferencji "mid-major" (małe uczelnie z większości konferencji, czyli większość drużyn)
Ja skupię się raczej na dwóch skrajnych przypadkach, czyli sprawdzimy jakie trudności napotykają trenerzy z pierwszego i trzeciego przypadku.
Gdy wiemy już o kim będziemy rozmawiać pozostaje odpowiedzieć na pytanie, jakie czynniki mają wpływ na wybór uczelni przez rekruta (kolejność przypadkowa):
- Aktualny skład drużyny. Mówiąc inaczej chodzi o rolę jaką zawodnik będzie pełnił w nowej drużynie. Czy zespół jest mocny i będzie w najbliższym czasie grał lub walczył o udział w NCAA Tournament, czy na jego pozycji nie ma konkurencji, czy jest w drużynie jakiś kolega z wcześniejszych lat gry itd.
- Trener. Często najważniejsze kryterium i szczególnie dotyczy to najlepszych młodych graczy. Oczywiście nie zawsze musi to być bardzo znany trener, a istotny jest fakt, jak bardzo angażuje się w ten proces lub jak się z nim dogaduje.
- Historii uczelni. Czyli ostatnie wyniki, ile razy drużyna grała w posezonowych rozgrywkach, jacy wielcy zawodnicy wcześniej tu grali, tradycje itd.
- Rozpoznawalność drużyny. Tu uczelnie z grona BCS mają sporą przewagę, bo właśnie ich mecze najczęściej goszczą w krajowej telewizji, a tym samym są bardziej kojarzone. Jednak jeśli konferencja lub uczelnia ma swoją telewizję uzyskuje pewną przewagę.
- Kwestie akademickie. Czyli jaką renomę pod względem naukowym ma uczelnia, jakie kierunki oferuje, jakie atrakcję są w kampusie itd.
- Odległość od domu. Bardzo często lokalnym uniwersytetom udaję się zwerbować czołowych graczy właśnie ze względu na bliską lokację.
- Pozostałe sprawy. Tu naprawdę można dodać różne dziwne czynniki, np. jakiej firmy ubrania i sprzęt są dostępne na uczelni, wielkość hali, kibice itd.
Naturalnie każdy zawodnik w zależności od talentu i charakteru stawia większy nacisk na inne czynniki. Jednak zwykle dla tych najlepszych graczy z Top100 rankingów najważniejszą są pierwsze 3-4 czynniki, dla reszty te pozostałe.
Wiadomo, że sztab trenerski zawsze stara się ściągnąć najlepszych dostępnych zawodników nie zależnie od konferencji w jakiej gra. Zwykle także stara się szukać w swoim Stanie lub w najbliższym obrębie uczelni. Patrząc jednak realistycznie proces rekrutacji jest dużo trudniejszy w małych konferencjach. Najlepsze uczelnie zwykle za bardzo nie muszą się napracować, przynajmniej jeśli chodzi o wynajdowanie nazwisk. Wystarczy, że wejdą na jeden z serwisów internetowych zajmujących się graczami z High School i spojrzą na listę Top100. Oczywiście jest to spory skrót myślowy, ale prawda jest taka, że większość "scoutingu" za Duke, Kentuck, Kansas czy North Carolina wykonują te serwisy. Im pozostaję tylko przekonać wybranych graczy.
Mniejsze drużyny już nie maja tak łatwo i w swoich poszukiwaniach muszą sięgać głębiej. Bardzo dobrze ujął to Brad Stevens, który w jednym z wywiadów stwierdził, że do Butler poszukuję takich zawodników, którzy nie teraz, a po czterech latach w NCAA będą w Top100. Przykład? Gordon Hayward przychodząc do college'u był dla większości graczem anonimowym i od czołowych serwisów otrzymał tylko dwie gwiazdki (najlepsi rekruci oceniani są na 4-5). Po trzech latach w Butler został wybrany z 9 numerem w Drafcie.
To jest właśnie kierunek, jakim podążać powinny zespoły z "mid-major". Bardzo często jednak zdarza się, że starają się zwerbować czołowych rekrutów i oczywiście nie można mieć im tego za złe dopóki wiedzą kiedy z tych starań się wycofać. Nie oszukujmy się większość z tych graczy i tak wybierze uczelnie z dużej konferencji, a fakt że mały uniwersytet znalazł się na jego finałowej liście, to bardzo często forma podziękowania za zainteresowanie od najmłodszych lat. Wyjazdy i telefony trochę kosztują. Szczególnie wspomniane drużyny muszą liczyć się z kosztami, więc zwyczajnie zamiast angażować się za bardzo w głośne nazwisko powinny lepiej przeznaczyć je na kogoś bardziej realnego.
Przechodzimy więc do kolejnego aspektu, czyli wczesnej rekrutacji. Jak wiadomo sam proces to nie kwestia miesięcy lub roku, ale najczęściej dobrych kilku lat. Zdarzają się przypadki wyboru danej uczelnie ze względu na zainteresowanie od pierwszego roku szkoły średniej. Zdarzają się też przypadki, że zawodnicy na początku swojej kariery słownie deklarują wybór drużyny. Jednak ja nie przywiązywałbym do tego wagi, bo bardzo często jest to pewna forma zabezpieczenia i najczęściej dotyczy to zawodników nie cieszących się aktualnie dużym zainteresowaniem. Tym bardziej, że taki zawodnik zawsze może wycofać się z tej decyzji, gdy jego notowania wzrosną. Najlepszym przykładem jest Austin Rivers, który dwa lata temu wybrał grę dla uczelni Florida. Później oczywiście się wycofał, a teraz wybiera pomiędzy Duke, North Carolina i Kansas. Jak widać ogromna radość Gators szybko została stłumiona.
Ważne jest także, by wciąż pozostawać w kontakcie z rekrutem. Nawet jeśli już zdecydował się na grę dla nas. Oczywiście zgodnie z przepisami nie można robić tego w dowolnym zakresie i do trzeciego roku gry w szkole średniej do gracza można dzwonić raz w miesiącu, później zaś raz na dwa tygodnie. Rozmowa z bliskim członkiem rodziny również liczy się, jak rozmowa z rekrutem. A warto w tym miejscu dodać, że oprócz przekonania zawodnika zwykle podobnie trzeba uczynić z rodzicami. Dlatego dochodzi do łamania tego przepisów przez trenerów, a ostatnim głośnym przypadkiem był Bruce Pearl z Tennessee. Anonimowo przepytani trenerze przyznali, że w obawie przed utratą rekruta wolą dzwonić częściej do niego i jego rodziców świadomie łamiąc zakazy.
Podsumowując.
Uczelnie z największych konferencji dobierając zawodników zwykle patrzą na ich umiejętności koszykarskie, a sprawy poza sportowe schodzą na dalszy plan i podobnie na cały proces patrzą czołowi gracze. Natomiast drużyny z "mid-major" najczęściej przeprowadzają dokładniejszą selekcję i oprócz talentu zwracają uwagę na stopnie, jakie otrzymywał gracz w szkole średniej oraz czy będzie w stanie ukończyć studia.
W dobie obecnych przepisów to właśnie drużyny z małych konferencji są kwintesencją NCAA.
Nie wiem czy udało mi się uchwycić wszystkie aspekty i sprawy, które miałem poruszyć, ale mam nadzieję, że przybliżyłem wam nieco proces rekrutacji. Jeśli macie pytania lub wątpliwości zapraszam do umieszczania komentarzy.
Nie wiem czy udało mi się uchwycić wszystkie aspekty i sprawy, które miałem poruszyć, ale mam nadzieję, że przybliżyłem wam nieco proces rekrutacji. Jeśli macie pytania lub wątpliwości zapraszam do umieszczania komentarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz