Chyba każdy śledzący mecze Kansas zauważył, ak bardzo utalentowanym zawodnikiem jest Tyshawn Taylor. Potencjałem i możliwościami nie ustępuje najlepszym, więc dlaczego nie wymienia się go w ich gronie?
Taylor przychodząc do NCAA według różnych rankingów klasyfikował się do najlepszej setki, jednak nie był uważany za samą czołówkę w swoim roczniku. Dopiero z czasem został zauważony i po dobrym pierwszym sezonie kiedy notował w uczelni średnio prawie 10pkt oraz 3as otrzymał powołanie do kadry U19 na Mistrzostwa Świata w Nowej Zelandii.
Tam po raz pierwszy tak naprawdę mogliśmy się przekonać o możliwościach tego zawodnika. Ze średnimi 10.8pkt i 4.4as był nie tylko najlepiej podającym w swojej drużynie, ale także i najlepszym strzelcem minimalnie wyprzedzając swoich kolegów. Jego dobra gra została zauważona i wraz z Gordonem Haywardem został wybrany do najlepszej piątki turnieju. Na wyróżnienie zasługuje tu przede wszystkim występ w samym finale przeciwko Grecji, kiedy to rozegrał najlepsze zawody na imprezie notując 18pkt, 6as i 5 przechwytów.
Po takim turnieju oczekiwania w stosunku do niego znacznie wzrosły, jednak wtedy pojawiły się pierwsze problemy. Taylor był zamieszany w sprzeczki i bójki pomiędzy drużyną koszykarską, a footballową uczelni Kansas, co ostatecznie skończyło się na kontuzji palca i potrzebie pauzować. W między czasie na jednym z portali społecznościowych umieszczał kontrowersyjne komentarze, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę.
Ostatecznie rozgrywki rozpoczął już od pierwszego meczu, jednak nie przypominał tego gracza z mistrzostw. Nie tylko jego rola w drużynie znacznie spadła, bo do ekipy dołączył Xavier Henry, a Marcus Morris poczynił ogromny postęp, ale także stracił zaufanie w oczach trenera, przez co na parkiecie przebywał krócej i na parkiecie był mniej zaangażowany w akcję ofensywne.
W połowie sezonu sam zawodnik zaczął zastanawiać się więc nad zmianą drużyny, o czym napisał na wspomnianym portalu. Ponownie odbył kilka długich rozmów z trenerem, co zaowocowało pozostaniem w Kansas, ale jednym z warunków był zakaz pisania na twitterze czy facebooku. I chyba to był kluczowy moment, bo po tym zdarzeniu jego gra zaczęła wyglądać zdecydowanie lepiej. Mimo, że w statystykach tego nie widać Taylor odnalazł swoją rolę w drużynie i na boisku zaczął grać dużo rozważniej.
Po trudnym sezonie, kiedy musiał ponownie grać za plecami Sherrona Collinsa zapowiada się rok odrodzenia. Bill Self odzyskał do niego zaufanie i pozwolił już pisać mu w sieci, a sam gracz ciężko pracuje by udowodnić swoją wartość.
Jest tylko jedno ale... Od nadchodzącego sezonu do drużyny dołączyć ma Josh Selby, jeden z najlepszych rozgrywających w swoim roczniku. Wiadomo też, że liderem ma być Marcus Morris. Czy w takim razie rola tego trzeciego pozwoli mu odpowiednio się rozwinąć? Czy granie kolejny rok jako rzucający obrońca, a nie jako rozgrywający, ponownie nie spowolni jego progresu?
Wiemy jedno, jeśli oczywiście sam zawodnik mówi prawdę. To już nie jest ten sam, niedojrzały Tyshawn Taylor, co rok temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz