19 mar 2010

NCAA Tournament - dzień 1

Jeden buzzer-beater, dwa game-winnery, cztery dogrywki, kilka niespodzianek, jedna sensacja, pełno emocji i zaciętych końcówek. To tak w skrócie po pierwszym dniu turnieju. Jeżeli ktoś miał wątpliwości dlaczego nazywa się to March Madness to już nie powinien mieć, bo to co się działo to prawdziwe szaleństwo, a najlepsze w tym wszystkim, że to dopiero początek.


WEST REGION


#7 BYU vs. #10 Florida 99:92

Brigham Young zaczęli chyba mało skoncentrowani i Florida szybko wyszła na prowadzenie, jednak z każdą kolejną minutą gra BYU wyglądała coraz lepiej i do połowy wyszli już na prowadzenie. W drugiej części gry zawodnicy Cougars dzięki skutecznej grze wypracowali sobie kilku punktowe prowadzenie momentami sięgające kilkunastu punktów i gdy wydawało się, że Gators nie zdoła się już podnieść Kenny Boynton rozpoczął run. Kilka celnych kluczowych rzutów i Florida nie tylko odrobiła straty, ale także miała 16 sekund na oddanie rzuty przy remisie po 75. Ostatecznie rzut był nie celny i byliśmy świadkami pierwszej dogrywki w pierwszym meczu Turnieju. Co ciekawe w doliczonych 5 minutach również mieli 18 sekund na trafienie game winner lecz i tu rzut i pomysł okazał się nietrafny. W Kolejnych 5 min Jimmer Fredette trafiając dwie trójki zadał cios, po którym zawodnicy Gators już się nie podnieśli i było po meczu.

I właśnie w przebiegu całego meczu to Fredette był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Nie tylko, że zdobył 37 punktów rzucając z 50% skutecznością z gry, ale dlatego że często trafiał w kluczowych momentach meczu. Wprawdzie można mieć do niego zastrzeżenia, że nie zawsze przykładał się w obronie szczególnie w końcówce, co po części można tłumaczyć zmęczeniem, ale w ataku często nadrabiał to wszystko. Również pochwalić trzeba Michaela Loyda z BYU, który zagrał mecz życia zdobywając 26 pkt, trafiając kilka ważnych rzutów.

W Gators oprócz wspomnianego wcześniej Boyntona, który zakończył spotkanie z 27 oczkami na koncie i dzięki którego Florida była w stanie tak długo walczyć w tym meczu. Na koniec także kilka słów o Chandler'ze Parsonsie. Zawodnik może czasem nie widoczny na parkiecie, ale wykonujący bardzo dużo dobrej roboty, nie na darmo to właśnie on spędził najwięcej minut na parkiecie notując w tym czasie 20pkt, 10zb i 6as. Kilka jego akcji w końcówce meczu pomogły Gators trzymać się w grze.


#4 Vanderbilt vs. #13 Murray State 65:65

Podobnie jak w kilku innych meczach to Murray State, czyli drużyna niżej rozstawiona i wydawałoby się bez szans lepiej rozpoczęła spotkanie, dzięki czemu po 20 minutach gry to oni byli na prowadzeniu. Druga połowa zaczęła się podobnie i przewaga Racers się utrzymywała.

Na 7 minut do końca gracze Vanderbilt zdołali doprowadzić do remisu i przez resztę część meczu byliśmy świadkami wyrównanej walki, gdzie na prowadzenie wychodziła raz jedna, raz druga drużyna. Na 13 sekund do końca Jermaine Beal trafiając dwa osobiste wyprowadził Commodores na 1 punktowe prowadzenie. Wtedy do głosu doszedł Danero Thomas, który trafiając równą z końcową syrena rzut z dalekiego półdystansu zapewnili zwycięstwo swojej drużynie.


#2 Kansas State vs. #15 North Texas 62:82

Pierwszy mecz bez historii, tzn. pierwszy w którym czołowa drużyna nie zawiodła i nie musiała się męczyć z dużo niżej rozstawioną ekipą. Z Kansas State zagrało aż 13 zawodników i tylko Denis Clemente na parkiecie spędził powyżej 30 minut w tym czasie zdobywając 17pkt, 6as i 3zb. W zespole North Texas najlepiej wypadł Tristan Thompson zdobywca 28 punktów.


#5 Butler vs. #12 UTEP 77:59

Dopóki Randy Culpepper grał skutecznie to i cała postawa UTEP wyglądała obiecująco, bo po 20 minutach gry prowadzili 6 punktami. Jednak w drugiej połowie Shelvin Mack z Butler trafił 6 trójek (!) niemal w pojedynkę odrabiając stratę i wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. 10 punktów z rzędu, 7 celnych trójek na 9 oddanych i 25pkt, 4zb, 4as. To był prawdopodobnie najlepszy jego mecz w tym sezonie.

Warto jednak dodać, że w drugiej części gry atak UTEP wyglądał fatalnie. Masa indywidualnych akcji, za szybko oddanych rzutów i ogólnie gra bez pomysły, przez co zamiast odrabiać straty, Butler wychodziło na coraz większe prowadzenie.

Derrick Caracter rozegrał bardzo dobry mecz notując 20pkt i 9zb, ale 16 pkt Culpeppera rzuconych na słabej skuteczności przyczyniło się do tej porażki.


SOUTH REGION


#6 Notre Dame vs. #11 Old Dominion 50:51

Pierwsza mała sensacja, bo było wiadomo, że ODU stać tutaj na zwycięstwo, jednak mało kto się spodziewał, że tak się stanie. Mecz rozpoczął się zgodnie z planem, czyli Notre Dame do połowy wypracowało sobie kilku punktowe prowadzenie, które powinno z każdą kolejna minutą powiększać. Ostatecznie jednak w drugiej części gry to Old Dominion zagrało lepiej, a przede wszystkim skuteczniej, czego nie można powiedzieć o ich przeciwnikach. Tim Abromaitis i Luke Harangody trafili łącznie 6 rzutów na 20 oddanych, co najdobitniej pokazuję jak słabo Irish zagrali w tym meczu.

Old Dominion zwycięstwo zawdzięcza skutecznie wykonywanym rzutom wolnym w końcówce, dzięki czemu Notre Dame nie było w stanie odrobić strat i patrząc przez pryzmat całego spotkania zasłużenie przegrali i odpadli z dalszej rywalizacji. Najlepszym zawodnikiem Monarchs był Frank Hassell zdobywca 15pkt i 9zb.


#2 Villanova vs. #15 Robert Morris 73:70

Z przyczyn dyscyplinarnych Scottie Reynolds i Corey Fisher zaczęli spotkanie z łatki rezerwowych, co albo na nich negatywnie wpłynęło, bo jak inaczej wytłumaczyć tak fatalną ich skuteczność? Fisher swój pierwszy celny rzut z gry oddał w 35 minucie meczu, podczas gdy Reynolds na 15 oddanych rzutów trafił tylko 2, co jednak nie przeszkodziło mu w zanotował 20 pkt zdobytych dzięki rzutom osobistym - 15/16.

Robert Morris zaczęli bardzo zmotywowani i juz od pierwszych minut wyszli na prowadzenie, które utrzymywali przez większą część meczu, przez co Wildcats niemal cały czas musiało gonić. Tak naprawdę niewiele by zabrakło i bylibyśmy świadkami pierwszej sensacji Turnieju, ostatecznie jednak zawodnicy Villanova zdołali doprowadzić do dogrywki, gdzie Scottie Reynolds cenie wykonując rzuty osobiste zapewnił wymęczone zwycięstwo swojej ekipie.


#3 Baylor vs. #14 Sam Houston State 68:59

Gilberto Clavell świetnie rozpoczął mecz i już po pierwszej połowie miał na koncie 17 punktów i to głównie dzięki niemu SHSU do przerwy prowadzili jednym punktem. W drugiej części Baylor dalej grało słabo i dlatego do 38 minuty na tablicy wciąż utrzymywał się remis, jednak wtedy przypomniał o sobie LaceDarius Dunn, który trafił 8 punktów pod rząd wyprowadzając Bears na 8 punktowe prowadzenie. Rozpaczliwa pogoń Sam Houston State nie przyniosła okazała się nie skuteczna i po raz kolejny wyżej rozstawiona drużna dopiero w samej końcówce zapewniła sobie zwycięstwo.

Oprócz wspomnianego wcześniej Clavella, który skończył mecz z 23pkt i 7zb na koncie, należy wyróżnić Ekpe Udoha, który zagrał typowy dla siebie mecz zdobywając 20pkt, 13zb, 5as i 2bl.


#7 Richmond vs. #10 St. Mary’s 71:80

Co Omar Samhan wyczyniał to chyba nawet przerosło jego najśmielsze oczekiwania. To prawda, że w tym sezonie notował już podobne występy, jednak tak świetnego występu w Turnieju się chyba nie spodziewał. Zawodnicy Richmond nie potrafili znaleźć na niego odpowiedzi, a tym bardziej na całą grę zespołu, która była banalnie prosta. Niemal w każdej akcji Samhan otrzymywał piłkę i albo decydował się na indywidualną akcję tym do kosza, albo oddawał to zawodnika na wolnej pozycji. Oglądanie St. Mary’s naprawdę sprawiało wiele przyjemności, a to za sprawą bardzo rozsądnej i zespołowej gry. Świetnie dzielili się piłką i cierpliwie składali akcje.

Warto też dodać, że ekipa Gaels zdeklasowała rywali na tablicach zbierając o 23 piłek więcej, a w pewnym momencie cały zespól Richmond miał na koncie tyle zbiórek co sam Samhan, czyli 9. Indywidualne akcję Davida Gonzalveza i Kevina Andersona w pierwszej połowie przynosiły skutek i dlatego do połowy na tablicy widniał remis, jednak w kolejnych 20 minutach ich rzuty tak chętnie już nie wpadały i ostatecznie Spiders nie byli w stanie zniwelować przewagi, którą St Mary's wypracowało sobie w drugiej części gry.

Oprócz Samhana, który spotkanie zakończył z 29pkt i 12 zbiórkami, wyróżnić można obrońcę Mickey McConnella zdobywcę 23pkt, 6zb i 4as.


MIDWEST REGION


#8 Northern Iowa vs. #9 UNLV 69:66

Bardzo wyrównany mecz, bo tak zwykle bywa kiedy spotykają się dwie drużyny z 8 i 9 seedem. Niemal przez całe spotkanie oba zespoły zdobywały punkt za punkt, a ewentualna niewielka przewaga jaka się rysowała szybko zostawała zniwelowana.

I jak nie trudno się domyśleć musiało dość do zaciętej końcówki, gdzie najpierw Oscar Bellfield na 40 sekund przed końcem rzutem za trzy doprowadził do remisu, by następnie Ali Farokhmanesha trafił również za 3 na 7 sek do końca zapewniając wygraną Northern Iowa.

W całym spotkaniu również Farokhmanesha wypadł najlepiej notując 17pkt i 3as.


#3 Georgetown vs. #14 Ohio 83:97

Jeżeli ktoś postawił na zwycięstwo Ohio wygrał pewnie gruba kasę, ale nie ma się co dziwić, bo byliśmy świadkami największej sensacji pierwszego dnia Turnieju. Nie umniejszając zasług Bobctas trzeba przyznać, że mieli dzień konia. Trafili 13 na 23 oddane rzuty za trzy, a para obwodowych Armon Bassett i D.J. Cooper zdobyła w sumie 55 punktów. I za każdym razem kiedy Hoyas już zmniejszało przewagę, już mieli zrobić run, któryś ze wspomnianej dwójki odpowiadał szybkim trafieniem z gry.

Oczywiście Georgetown zagrało słabo popełniając sporo strat, jednak jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, ze gdyby nie tak świetna forma strzelecka zawodników Ohio to ekipa Hoyas schodziłaby z parkietu zwycięsko. W każdym razie mamy March Madness, czyli o to tu chodzi i mimo że ten mecz popsuł trochę mów bracket cieszę się bardzo z tej niespodzianki.

Chris Wright starał się jak mógł rzucając 28pkt, Greg Monroe zagrał na swoim poziomie zdobywając 19pkt, 13zb i 6as, a mimo to Hoyas przegrali. To chyba najlepiej pokazuję jak ciężko było pokonać wczoraj drużynę Ohio Bobcats.


#1 Kansas vs. #16 Lehigh 74:90

Niespodziewanie ekipa Lehigh dość dzielnie spisywała się przez pierwsze 20 minut meczu przegrywając do połowy tylko 6 punktami. W tym czasie gry w Kansas głównie punktowali Marcus Morris, który był najlepszym zawodnikiem meczu notując 26pkt i 10, oraz Sherron Collins, który zakończył spotkanie z 18 oczkami i 6as. W drugiej połowie swoje punkty dorzucili pozostali gracze Jayhawks dzięki czemu z każda kolejna minutą ich przewaga rosła. W zespole Lehigh najlepiej wypadł C.J. McCollum notując 26pkt, 7zb i 3as.


#6 Tennessee vs. #11 San Diego State 59:62

Następny wyrównany mecz i mimo że do połowy Tennessee prowadziło już 8 punktami, a przez większą część spotkania ich przewaga się utrzymywała zawodnicy San Diego State zdołali zniwelować straty do jednego punktu doprowadzając do zaciętej końcówki.

Na 10 sekund przed końcem D.J. Gay był faulowany przy rzucie za trzy punkty i trafiając wszystkie 3 doprowadził do wyniku 59:60. Faulowany później Wayne Chism również trafił oba osobiste, a rzut Kawhi Leonarda nie odnalazł drogi do kosza i było po meczu.

Wspomniany Leonard spotkanie zakończył z double-double zdobywając 12pkt, 10zb i 3bl. W ekipie Tennessee najlepiej wypadli J.P. Prince i Melvin Goins obaj rzucając po 15 oczek.


EAST REGION


#1 Kentucky vs. #16 East Tennessee State 71:100

Kentucky nie pozostawiło złudzeń kto w tym meczu jest lepszy i kto się będzie liczył w dalszej rywalizacji. W pewnym momencie pierwszej połowy prowadzili 37:14, a po 10 minutach gry na tablicy widniał wynik 54:26. W drugiej części do gry desygnowani zostali głównie rezerwowi, które wprawdzie przewagi nie powiększyli, ale również i nie stracili.

Eric Bledsoe trafił 8 na 9 rzutów za trzy notując w całym meczu 29pkt i 4prz, Patrick Patterson dodał 22 pkt, myląc się tylko przy jednym rzucie z gry, a John Wall do 17pkt dołożył 11as.


#6 Marquette vs. #11 Washington 78:80

Kolejny wyrównany pojedynek tak jak przewidziałem, w tym zakończony game winnerem, czego nie przewidziałem. W pierwszej części gry Isaiah Thomas ciągnął grę Huskies, w całym meczu zdobywając 19pkt i 8as, druga połowa zaś należała do Quincy Pondextera, który nie tylko zakończył spotkanie z 18pkt, 11zb i 2bl na koncie, ale trafił rzut na 2 sekundy przed końcem, tym samym zapewniając zwycięstwo swojej ekipie.

Marquette rozpoczęło bardzo dobrze drugą połowę i po 6 minutach wyszli już na 15 punktowe prowadzenie, jednak dzięki zespołowej grze drużyna Washington zdołała odrobić straty i doprowadzić do emocjonującej końcówki, gdzie wiadomo kto trafiał. Co ciekawe Pondextera zdobył 6 z ostatnich 8 punktów drużyny.

W Marquette trzeba wyróżnić Lazara Haywarda zdobywcę 20 punktów, oraz Darius Johnson-Odoma, który zakończył spotkanie z 19pkt, 5as i 3zb.


#8 Texas vs. #9 Wake Forest 80:81

Świetny mecz na zakończenie dnia (nocy?). Al-Farouq Aminu przez większą część meczu robił pod koszem co chciał deklasując Damiona Jamesa z Texas, notując 20pkt i 15zb.

Przez całe spotkanie rysowała się niewielka przewaga Wake Forste i za każdym razem gdy udało się wyjść im na kilku punktowe prowadzenie zawodnicy Longhorns robili run i odrabiali straty. Tak było też w drugiej połowie, w której ekipa Demon Deacons szybko wypracowała sobie 10 punktowe prowadzenie. Jednak za sprawa Damiona Jamesa i J'Covana Browna drużyna Texas na minutę przed końcem doprowadziło do remisu.

Przy jedno punktowym prowadzeniu Wake Foresrt an 10 sek do końca James miał dwa rzuty wolne. Trafił tylko jeden i do rozstrzygnięcia meczu potrzebna była dogrywka.

Zawodnicy Longhorns doliczone 5 minut gry rozpoczęli od szybkich 8 punktów z rzędu i wydawało się, że Wake Forest już się nie podniesie. Na szczęście dla nich i dla emocji zdołali odrobić straty i dzięki rzutowi za trzy Ari Stewarta na 19 sekund przed końcem przewaga Texas wynosiła już tylko jeden punkt. PIłka Longhorns, szybki faul i Gary Johnson miał dwa rzuty wolne... oba nie trafił.

Została 10 sekund do końca, a piłkę dostał Ishmael Smith, którym rzutem z półdystansu niemal równo z końcową syreną zapewnił to zaskakujące zwycięstwo Wake Forest. W całym meczu Smith zdobył 19pkt, 12zb, 7as i nawet 8 strat w jego wykonaniu nie miało już znaczenia.

Damion James w całym spotkaniu zagrał słabo, jednak w kluczowych momentach głównie on punktował i uzbierał 16pkt oraz 6zb. J'Covan Brown dorzucił 20 oczek, a Jordan Hamilton 19.


#3 New Mexico vs. #14 Montana 62:57

Montana trochę zaskakująco przez większość meczu utrzymywała kroku New Mexico, do połowy nawet prowadząc jednym punktem. Jednak tym razem to nie Anthony Johnson, a Brian Qvale był czołowym zawodnikiem swojej ekipy notując 26pkt, 13 i 2bl.

Po wyrównanej końcówce i za sprawą Dairese'a Gary'ego, który w końcówce trafił 7/8 rzutów osobistych Lobos awansowało do drugiej rundy Turnieju. Na wyróżnienie zasługuję również Darington Hobson zdobywca 11pkt, 11zb i 6as.

Brak komentarzy: