24 lis 2010

O UConn i Walkerze

Drużyna Connecticut jak do tej pory radzi sobie zaskakująco dobrze i po czterech spotkaniach ma na koncie komplet zwycięstw. Co istotniejsze ich terminarz wcale nie był taki łatwy i udało im się pokonać między innymi drużyny Wichita State oraz Michigan State.

Alex Oriakhi rządzi pod koszami i choć czasem ma problemy w ataku, w defensywie zawsze spisuję się bardzo dobrze. Jego średnie na poziomie 12.3pkt, 12.3zb i 2.3bl chyba najlepiej to obrazują. Energiczny i żywiołowo reagujący Freshman Roscoe Smith spisuję się powyżej oczekiwań i szczególnie w ataku jest bardzo przydatny. Oprócz standardowych zagrań bliżej kosza, potrafi zaskoczyć celnym rzutem z dystansu i jak na razie na 9 prób trafił już 6 razy. Kolejny Freshman Shabazz Napier w defensywie jest niezastąpiony i sama jego agresywna obrona na rozgrywających rywali wymusza sporo strat (średnio ponad 2 przechwyty na mecz). Także pierwszoroczniak Jeremy Lamb choć nie widać tego w statystykach swoją postawą wnosi dużo dobrego do zespołu.

Jednak dobra forma wspomnianej czwórki nie byłaby nic warta, gdyby nie Kemba Walker. Lider Huskies nareszcie gra na miarę oczekiwań. Gdy przychodził do NCAA według Scout.com był drugim rozgrywającym i 11 graczem w swoim roczniku, ale początki nie były łatwe. Trafił do mocnego składu i na boisku nie mógł się odnaleźć. Także w zeszłym sezonie, mimo że jego rola była znacznie większa miewał problemy z podejmowanie prawidłowych decyzji i przeplatał lepsze spotkania z gorszymi.

W tym roku możemy już oglądać talent Walkera w pełnej okazałości, a najlepiej pokazują to trzy ostatnie spotkania, w których rzucił odpowiednio 42, 31, i 30 punktów. Zawodnik UConn jest bardzo szybki zarówno z piłką w rękach i bez, o czym wiemy już dawno. Można powiedzieć, że pod tym względem bardzo przypomina Walla, bo podobnie jak on nie ma problemów ze zmianą tempa i zmianą kierunku w pełnym koźle. Jednak w tym sezonie dużo lepiej wykorzystuję ten atut wymuszając sporą liczbę fauli .W każdym meczu średnio 10 razy staje na linii rzutów wolnych.

Tegoroczne Connecticut to drużyna Kemba Walkera i na boisku robi to co do niego należy. Po prostu w trudnych momentach bierze piłkę ręce i zapewnia swojej ekipie zwycięstwo. Przeciwko Wichita State w drugiej połowie rzucił 29 oczek, między innymi w ostatnich minutach meczu zdobywając 12 punktów z rzędu. W spotkaniu z Michigan State było podobnie i to on trafił dwie trójki w dwóch kolejnych akcjach gdy przewaga Spartans zaczęła niebezpiecznie rosnąć.

Obrońca Huskies najbardziej jednak zaimponował mi swoim zachowaniem na boisku i nie chodzi o jego wyczyny rzutowe. Walker oprócz ataku bardzo angażuję się w defensywę i wnosi naprawdę dużo energii. Dodatkowo jak przystało na prawdziwego lider motywuję kolegów, tłumaczy co zrobili źle i prowadzi do kolejnych zwycięstw.

Dziś czeka go następny ciężki sprawdzian i spotkanie z Kentucky. Nie zdziwcie się jednak jeśli jutro rano przeczytać, że Connecticut ponownie wygrało, a ojcem sukcesu był Walker.

Na koniec tylko pozwolę sobie przyczepić do jednej rzecz. Kemba Walker nie jest rozgrywającym, a przynajmniej nie w tym sezonie. Nawet nie chodzi o małą liczbę asyst i fakt, że większość z nich nabił po celnych trójkach kolegów. Po prostu większość akcji rozgrywa Napier.

Zawodnik UConn przez dwa sezonu zajmował się kreowaniem akcji i co z tego wychodziło wszyscy wiemy. Gdy w tym roku zaczął grać na dwójce stał się najlepszym punktującym ligi ze średnia 30 punktów na mecz. Nic więcej dodawać nie trzeba.

Brak komentarzy: