Lider Seton Hall w ostatnim spotkaniu z Alabama złamał kość w lewym nadgarstku i czeka go od 4 do 6 tygodni przerwy. Tak wyglądałby zwykła informacja w jednym z wpisów "Wokół parkietu", gdyby nie pewien szczegół. Jeremy Hazell w tym roku to zupełnie inny gracz. Lepszy.
Nie jest chyba nowością, że zawodnik Pirates lubił zdobywać dużo punktów, a jeszcze bardziej lubił dużo rzucać. Bez znaczenie było w jakim miejscu na boisku się znajduję i czy ma przed sobą obrońcę. Jeśli stwierdził, że w danej akcji chce oddać rzut, tak właśnie robił.
W zeszłym sezonie aż 7 razy rzucił ponad 30 punktów, a dwa lata temu 6, jednak bardzo często potrzebował do tego ponad 20 prób. Miał spotkanie, w których zdobył 41 punktów, a trzy dni później kolejne 38 i wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że w obu tych meczach oddał ponad 30 rzutów (odpowiednio 33 i 31). Ogólnie rok temu notował średnio 20.4pkt na mecz, a wcześniej 22.7pkt.
Teraz jego statystyki znowu wzrosły i zdobywa średnio 24 punkty mecz, jednak istotniejszy jest inny aspekt. W tym sezonie oddaje znacznie mniej rzutów i szczególnie dobrze widać to rubryce rzutów trzypunktowym. W dwóch ostatnich latach średnio ponad 9 razy próbował zza linii 6.29 i trafiał niewiele ponad 3, czyli miał skuteczność na poziomie 33%. Obecnie po trzech meczach oddał 17 rzutów (śr. 5.7) i trafił aż 11 (śr.3.7), co daje mu ponad 60% (!!!) skuteczność w samych rzutach trzypunktowych. W sumie jego skuteczność z gry wzrosła o 10% i obecnie trafia ponad połowę swoich rzutów.
Ale nie tylko chodzi o same statystyki, bo oglądając go na boisku wyraźnie widać, że znacznie poprawił "shot selection". Nareszcie zmądrzał i teraz zamiast decydować się na rzut dużo częściej stara się wchodzić pod kosz, tym samym wymuszając sporo fauli. Średnio ponad 9 razy w każdym spotkaniu staje na linii osobistych, czyli o 4.5 więcej niż w zeszłym sezonie, wciąż trafiając z 75% skutecznością.
Jeremy Hazell od zawsze potrafił rzucać i zdobywać sporo punktów, jednak do tej pory miał problem z podejmowaniem odpowiednich decyzji. Gdy teraz uporał się z tym problemem mamy możliwość obserwowania zupełnie innego gracza. Niedawno w meczu z Cornell zdobył 28 punktów oddając tylko 11 rzutów z gry. W poprzednim sezonie ani razu nie udało mu się zdobyć nawet 20 oczek oddając tak mało prób.
Szkoda Hazella, bo w tym roku oglądanie jego sprawiało naprawdę sporo przyjemności, a dodatkowo ominą nas nieźle zapowiadały się pojedynki strzelecki z Tu Holloway'em z Xavier, czy Rotnei Clarke'm z Arkansas. Szybkiego powrotu do zdrowia Jeremy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz