Kontynuacja tego, co zacząłem kilka dnie temu. Będzie także małe nawiązanie do poprzedniego wpisu oraz kilka ciekawych przypadków.
Sprawdźmy komu Turniej pomógł, a komu zaszkodził.
1) Xavier niespodziewanie znaleźli się w Sweet 16 w głównej mierze za sprawą Jordana Crawforda i o ile podczas trwania sezonu miewał lepsze i gorszę spotkania, tak podczas Turnieju zaprezentował się z najlepszej strony z jakiej tylko mógł. Średnia z MM na poziomie 29 punktów chyba mówi wszystko, do tego warto dodać że bardo często zdobywał punkty w najważniejszych momentach meczu. Z zawodnika, który błąkał się gdzieś pod koniec drugiej rundy teraz ma szansę zostać wybranym na przełomie 1 i 2. Prawdopodobnie lepiej by zrobił gdyby zdecydował się pozostać jeszcze na jeden rok, jednak dzięki tym kilku meczom znalazł się na ustach wielu scoutów.
2) Omar Samhan miał dwa świetne mecze na początku Turnieju, w których zdominował tablicę zdobywając łącznie 61pkt i 19zb. Jednak mimo to eksperci nie przesadzali z zachwytem, trzeźwo oceniając sytuację. W skrócie w obu meczach zawodnik St. Mary's wykorzystał braki pod koszem rywali i dopiero w spotkaniu z Baylor wyszło dokładnie to czego się spodziewali. Gdy musiał zmierzyć się z lepszymi obrońcami zwyczajnie sobie nie poradził. Jego manewry podkoszowe nie były już tak skuteczne i uwypukliły się jego braki atletyczno/fizyczne. Także nie zdziwicie się jeśli w ogóle nie zostanie wybrany w drafcie.
3) Da'Sean Butler z każdym kolejnym meczem poprawiał swoją pozycję. Mimo że ze skutecznością bywało różnie w najważniejszych momentach się ożywiał i niejednokrotnie zapewniał swojej drużynie zwycięstwo. Niestety paskudna kontuzja spowoduję, że prawdopodobnie zamiast być wybranym w pierwszej rundzie, dostanie przydomek "undraftet".
4) Na koniec najciekawszy pojedynek czyli Gordon Hayward kontra Kyle Singler. Zdaję sobie sprawę, że z tej dwójki tylko jeden zgłosił się do draftu, ale warto zauważyć, że przed samym Turniejem to zawodnik Duke był wyżej oceniany. Jednak każde następne spotkanie Haywarda stawiało go coraz wyżej przed Singlerem i nawet jeśli w mockach tego nie zanotowano, to jego nazwisko znalazło się w notatkach wielu scoutów. Finał zaś, to już inna bajka w której gracz Blue Devils zdominował swojego konkurenta i naprawdę wypadł okazale, co oczywiście mogło mieć wpływ na późniejszy jego wybór. Podobnie na ewentualny spadek lidera Butler, jednak patrząc realnie to jedno spotkanie za dużo nie zmieniało.
Podsumowując. Wyniki drużyny w MM nie mają większego znaczenia. Choć im dalej twoja drużyna zajdzie, tym głośniej o tobie, to ważniejsze jest nie jak daleko awansujesz, ale jak się prezentujesz. Tak naprawdę jeden czy dwa słabsze mecze raczej nie wpłyną na późniejszy wybór tak bardzo jak kilka bardzo udanych występów, czego najlepszym przykładem jest Derrick Rose podczas Turnieju w 2008 roku.
Sprawdźmy komu Turniej pomógł, a komu zaszkodził.
1) Xavier niespodziewanie znaleźli się w Sweet 16 w głównej mierze za sprawą Jordana Crawforda i o ile podczas trwania sezonu miewał lepsze i gorszę spotkania, tak podczas Turnieju zaprezentował się z najlepszej strony z jakiej tylko mógł. Średnia z MM na poziomie 29 punktów chyba mówi wszystko, do tego warto dodać że bardo często zdobywał punkty w najważniejszych momentach meczu. Z zawodnika, który błąkał się gdzieś pod koniec drugiej rundy teraz ma szansę zostać wybranym na przełomie 1 i 2. Prawdopodobnie lepiej by zrobił gdyby zdecydował się pozostać jeszcze na jeden rok, jednak dzięki tym kilku meczom znalazł się na ustach wielu scoutów.
2) Omar Samhan miał dwa świetne mecze na początku Turnieju, w których zdominował tablicę zdobywając łącznie 61pkt i 19zb. Jednak mimo to eksperci nie przesadzali z zachwytem, trzeźwo oceniając sytuację. W skrócie w obu meczach zawodnik St. Mary's wykorzystał braki pod koszem rywali i dopiero w spotkaniu z Baylor wyszło dokładnie to czego się spodziewali. Gdy musiał zmierzyć się z lepszymi obrońcami zwyczajnie sobie nie poradził. Jego manewry podkoszowe nie były już tak skuteczne i uwypukliły się jego braki atletyczno/fizyczne. Także nie zdziwicie się jeśli w ogóle nie zostanie wybrany w drafcie.
3) Da'Sean Butler z każdym kolejnym meczem poprawiał swoją pozycję. Mimo że ze skutecznością bywało różnie w najważniejszych momentach się ożywiał i niejednokrotnie zapewniał swojej drużynie zwycięstwo. Niestety paskudna kontuzja spowoduję, że prawdopodobnie zamiast być wybranym w pierwszej rundzie, dostanie przydomek "undraftet".
4) Na koniec najciekawszy pojedynek czyli Gordon Hayward kontra Kyle Singler. Zdaję sobie sprawę, że z tej dwójki tylko jeden zgłosił się do draftu, ale warto zauważyć, że przed samym Turniejem to zawodnik Duke był wyżej oceniany. Jednak każde następne spotkanie Haywarda stawiało go coraz wyżej przed Singlerem i nawet jeśli w mockach tego nie zanotowano, to jego nazwisko znalazło się w notatkach wielu scoutów. Finał zaś, to już inna bajka w której gracz Blue Devils zdominował swojego konkurenta i naprawdę wypadł okazale, co oczywiście mogło mieć wpływ na późniejszy jego wybór. Podobnie na ewentualny spadek lidera Butler, jednak patrząc realnie to jedno spotkanie za dużo nie zmieniało.
Podsumowując. Wyniki drużyny w MM nie mają większego znaczenia. Choć im dalej twoja drużyna zajdzie, tym głośniej o tobie, to ważniejsze jest nie jak daleko awansujesz, ale jak się prezentujesz. Tak naprawdę jeden czy dwa słabsze mecze raczej nie wpłyną na późniejszy wybór tak bardzo jak kilka bardzo udanych występów, czego najlepszym przykładem jest Derrick Rose podczas Turnieju w 2008 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz