Może nietypowy wpis, ale czytając niektóre opinie na różnych forach postanowiłem dodać coś od siebie na temat tych najlepszych.
John Wall to bad boy.
Różne padały zarzuty, że jest zły, mało inteligenty, że nie potrafi się wysłowić itd. Wszystko to jest bzdurą.
Zacznijmy od tego, że Wall to przede wszystkim skromny chłop. Mimo całego "hype'u" wokół niego i to trwającego już ze dwa lata w głowie nic się nie zmieniło Wciąż dostrzega w swojej grze słabe strony, wciąż ciężko pracuje na treningach, wciąż nie uważa się za najlepszego.
Śmiało można powiedzieć, że były zawodnik Kentucky nie traktował college'u jako przystanku w podróży do NBA. W jednym z wywiadów powiedział, że nawet gdyby nie było przepisu zakazującego przejścia od razu z High School, prawdopodobnie poszedłby choćby na ten jeden rok do NCAA. Właśnie po to, by stawać się lepszym, by lepiej przygotowanym przystąpić do draftu.
Warto dodać, że jego średnia z semestru letniego wyniosła 3.5 GPA. Z tego semestru, który tak naprawdę mogł sobie odpuścić, bo sezon NCAA kończy się podczas jego trwania. Jakby ktoś nie wiedział oznacza to, że większość jego ocen były albo A albo B i razem z nim tylko dwie osoby w Wildcats miały średnią powyżej 3.0.
Grzeczniejszego i bardziej ułożonego w drafcie nie znajdziecie, który nie tylko będzie świetnym kolegą, ale też bardzo dobrym przykładem.
Derrick Favors jest przereklamowany.
Rozumiem takie opinie, bo kiedyś sam tak myślałem, ale po obejrzeniu większej ilości spotkań Georgia Tech szybko zmieniłem zdanie. Nie sugerujcie się statystykami, a nawet niektórymi meczami, bo Favors znalazł się w niewłaściwej drużynie albo przy niewłaściwym trenerze.
Możliwe, że o tym już wspominałem, ale warto przypomnieć jeszcze raz. Żaden, dosłownie żaden obwodowy nie potrafił dobrze dograć do wysokich, w dodatku obserwując grę bardzo rzadko ktokolwiek próbował dograć właśnie do Derrick, a większość podań szło albo do Lawala albo do Peackocka. Nie było więc możliwości za bardzo rozwinąć swoich umiejętności w ataku, które wbrew pozorom nie są takie złe, choć ofensywę opiera głównie na atutach fizyczno-sprawnościowych.
Kontynuując temat Derrick Favors to "freakin' athlete" i pisząc to mam na myśli naprawdę FREAKIN'. Wystarczy popatrzeć na mixy, które akurat nadają się idealnie do pokazania jego możliwości atletycznych, w szczególności highlighty z McDonald's Slam Dunk Contest. Niewielu wysokich potrafi zrobić to co on.
Dodatkowo jest młody, perspektywiczny, potrafi bronić i ma bardzo dobrą etykę pracy. Oczywiście nie mówię, że nie okaże się rozczarowaniem, bo jest sporo znaków zapytania i wiele czynnik będzie miało wpływ na dalszy jego rozwój, ale ten gracz ma papiery i zasługuje na wybór w Top5.
DeMarcus Cousins i jego głowa.
Oglądając mecze na początku sezonu można było wywnioskować, że największym jego problemem jest właśnie głowa, a dokładniej częste podpalanie się. Gdy tylko na początku spotkania dostał kilka niesprzyjających gwizdków sam wyłączał się z gry. Skupiał się na dyskusjach z sędziami, był nieskoncentrowany, popełniał głupie błędy.
Jednak z każdym kolejnym meczem było widać ogromny postęp pod tym względem, a w szczególności pod koniec sezonu z przyjemnością oglądało się jego zachowanie na parkeici. Tutaj należą się słowa uznania dla trenera Calipariego, który często zdejmował go z parkietu, dawał kilka wskazów, po czym gdy Cousins wrócił na parkiet wyglądał jak zupełnie inny gracz.
Dlatego ważne będzie, aby trafił do trenera, u którego znajdzie autorytet, którego będzie szanował i który będzie potrafił przemówić mu do rozsądku. Nie wiem kto byłby do tego najlepszy, ale to może być kluczowy punkt.
Poza tym DeMarcus świetnie czuje się wśród kamer i dziennikarzy, i z tego co widziałem wygląda na bardzo fajnego gościa, który nie stwarza problemów. Jak będzie w NBA? Zobaczymy.
John Wall to bad boy.
Różne padały zarzuty, że jest zły, mało inteligenty, że nie potrafi się wysłowić itd. Wszystko to jest bzdurą.
Zacznijmy od tego, że Wall to przede wszystkim skromny chłop. Mimo całego "hype'u" wokół niego i to trwającego już ze dwa lata w głowie nic się nie zmieniło Wciąż dostrzega w swojej grze słabe strony, wciąż ciężko pracuje na treningach, wciąż nie uważa się za najlepszego.
Śmiało można powiedzieć, że były zawodnik Kentucky nie traktował college'u jako przystanku w podróży do NBA. W jednym z wywiadów powiedział, że nawet gdyby nie było przepisu zakazującego przejścia od razu z High School, prawdopodobnie poszedłby choćby na ten jeden rok do NCAA. Właśnie po to, by stawać się lepszym, by lepiej przygotowanym przystąpić do draftu.
Warto dodać, że jego średnia z semestru letniego wyniosła 3.5 GPA. Z tego semestru, który tak naprawdę mogł sobie odpuścić, bo sezon NCAA kończy się podczas jego trwania. Jakby ktoś nie wiedział oznacza to, że większość jego ocen były albo A albo B i razem z nim tylko dwie osoby w Wildcats miały średnią powyżej 3.0.
Grzeczniejszego i bardziej ułożonego w drafcie nie znajdziecie, który nie tylko będzie świetnym kolegą, ale też bardzo dobrym przykładem.
Derrick Favors jest przereklamowany.
Rozumiem takie opinie, bo kiedyś sam tak myślałem, ale po obejrzeniu większej ilości spotkań Georgia Tech szybko zmieniłem zdanie. Nie sugerujcie się statystykami, a nawet niektórymi meczami, bo Favors znalazł się w niewłaściwej drużynie albo przy niewłaściwym trenerze.
Możliwe, że o tym już wspominałem, ale warto przypomnieć jeszcze raz. Żaden, dosłownie żaden obwodowy nie potrafił dobrze dograć do wysokich, w dodatku obserwując grę bardzo rzadko ktokolwiek próbował dograć właśnie do Derrick, a większość podań szło albo do Lawala albo do Peackocka. Nie było więc możliwości za bardzo rozwinąć swoich umiejętności w ataku, które wbrew pozorom nie są takie złe, choć ofensywę opiera głównie na atutach fizyczno-sprawnościowych.
Kontynuując temat Derrick Favors to "freakin' athlete" i pisząc to mam na myśli naprawdę FREAKIN'. Wystarczy popatrzeć na mixy, które akurat nadają się idealnie do pokazania jego możliwości atletycznych, w szczególności highlighty z McDonald's Slam Dunk Contest. Niewielu wysokich potrafi zrobić to co on.
Dodatkowo jest młody, perspektywiczny, potrafi bronić i ma bardzo dobrą etykę pracy. Oczywiście nie mówię, że nie okaże się rozczarowaniem, bo jest sporo znaków zapytania i wiele czynnik będzie miało wpływ na dalszy jego rozwój, ale ten gracz ma papiery i zasługuje na wybór w Top5.
DeMarcus Cousins i jego głowa.
Oglądając mecze na początku sezonu można było wywnioskować, że największym jego problemem jest właśnie głowa, a dokładniej częste podpalanie się. Gdy tylko na początku spotkania dostał kilka niesprzyjających gwizdków sam wyłączał się z gry. Skupiał się na dyskusjach z sędziami, był nieskoncentrowany, popełniał głupie błędy.
Jednak z każdym kolejnym meczem było widać ogromny postęp pod tym względem, a w szczególności pod koniec sezonu z przyjemnością oglądało się jego zachowanie na parkeici. Tutaj należą się słowa uznania dla trenera Calipariego, który często zdejmował go z parkietu, dawał kilka wskazów, po czym gdy Cousins wrócił na parkiet wyglądał jak zupełnie inny gracz.
Dlatego ważne będzie, aby trafił do trenera, u którego znajdzie autorytet, którego będzie szanował i który będzie potrafił przemówić mu do rozsądku. Nie wiem kto byłby do tego najlepszy, ale to może być kluczowy punkt.
Poza tym DeMarcus świetnie czuje się wśród kamer i dziennikarzy, i z tego co widziałem wygląda na bardzo fajnego gościa, który nie stwarza problemów. Jak będzie w NBA? Zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz