Po zwolnieniu przez Bulls trenera Vinny Del Negro pojawiły się informację mówiące, że w kręgu zainteresowań włodarzy Chicago znajduję się John Calipari. Początkowo nie wydało mi się to zbyt realistyczne i sensowne, jednak po pewnym czasie dotarło do mnie, że nie jest wcale to tak mało realne jak przypuszczałem.
Calipari dzięki kontraktowi z Kentucky stał się najlepiej zarabiającym trenerem w NCAA i za ten sezon otrzymał około 4 mln $. Nie dziwi więc fakt, że raczej ciężko będzie go przekonać do zrezygnowania z tylu milionów, tym bardziej, że umowa jest jeszcze ważne przez najbliższe 7 lat.
Nawet sam trener na swoim twitterze napisał w wolnym tłumaczeniu, że w Kentucky mu się podoba i ma spore plany związane z drużyną. Jednak podobnie było z jego pracą w Memphis. Jednego dnia zapowiedział, że nie zamierza opuścić ekipy Tigers, a tydzień później był już w UK.
Także uczelnia nie zamierza się tak łatwo poddać i zaledwie kilka godzin po opublikowaniu informacji o zainteresowaniu Bulls ich obecnym trenerem pojawił się komunikat mówiący, że Uniwersytet Kentucky zamierza przedstawić Calipariemu dożywotnią ofertę kontraktu. Oczywiście uczelnia UK nie jest taka głupia i w nowej umowie miał się znaleźć zapis mówiący, że w przypadku odejścia coacha Cala jego nowy właściciel musiałby zapłacić kilku milionową rekompensatę, co automatycznie zniechęciłoby wielu zainteresowanych.
W każdym razie jest kilka czynników, które dodatkowo zmobilizowałyby trenera Calipariego do zmiany swojego pracodawcy na rzecz klubu NBA, nie koniecznie Bulls.
1) Jak wspominałem coach Cal zarabia około 4 mln $ rocznie, czyli żeby opuścić swoją dotychczasową drużynę musiałby otrzymać nowy kontrakt w granicach 4-5 mln za sezon.
2) Wszyscy wiedzą, albo przynajmniej powinni wiedzieć o sporym powiązaniu trenera Widlcats z LeBronem i według "źródeł" gdyby tylko dostał możliwość trenowania Jamesa bez zastanowienie podpisałby nowy kontrakt. Może to zadziałać także w drugą stronę i jeżeli jakiejś drużynie uda się zatrudnić Calipariego mogą mieć bardzo ułatwione zadanie przy zatrudnianiu LeBrona.
3) W Bulls jest Derrick Rose, a jak wiemy w 2008 roku razem z drużyna Memphis Tigers awansowali do finału ligi i tu można mówić o sporej przyjaźni.
4) Brandon Knight, czyli jeden z czołowych rekrutów przychodzących w tym roku do NCAA w odróżnieniu od wszystkich, nie podpisał "letter of intent" tylko "aid agreement", czyli także coś na zasadzie umowy z uczelnią, jednak w tym wypadku w każdej chwili Knight może zmienić uczelnie bez zgody władz UK i bez dodatkowych konsekwencji. Czyżby przeczuwał taką sytuację?
Z tego co wiem Chicago Bulls jest w stanie spełnić te trzy najważniejsze wymogi i dodatkowo najciekawszy jest fakt, że jak do tej pory, mimo tych wszystkich wypowiedzi trener John Calipari oficjalnie nie powiadomił Bulls, że nie jest zainteresowany pracą w ich klubie.
Calipari dzięki kontraktowi z Kentucky stał się najlepiej zarabiającym trenerem w NCAA i za ten sezon otrzymał około 4 mln $. Nie dziwi więc fakt, że raczej ciężko będzie go przekonać do zrezygnowania z tylu milionów, tym bardziej, że umowa jest jeszcze ważne przez najbliższe 7 lat.
Nawet sam trener na swoim twitterze napisał w wolnym tłumaczeniu, że w Kentucky mu się podoba i ma spore plany związane z drużyną. Jednak podobnie było z jego pracą w Memphis. Jednego dnia zapowiedział, że nie zamierza opuścić ekipy Tigers, a tydzień później był już w UK.
Także uczelnia nie zamierza się tak łatwo poddać i zaledwie kilka godzin po opublikowaniu informacji o zainteresowaniu Bulls ich obecnym trenerem pojawił się komunikat mówiący, że Uniwersytet Kentucky zamierza przedstawić Calipariemu dożywotnią ofertę kontraktu. Oczywiście uczelnia UK nie jest taka głupia i w nowej umowie miał się znaleźć zapis mówiący, że w przypadku odejścia coacha Cala jego nowy właściciel musiałby zapłacić kilku milionową rekompensatę, co automatycznie zniechęciłoby wielu zainteresowanych.
W każdym razie jest kilka czynników, które dodatkowo zmobilizowałyby trenera Calipariego do zmiany swojego pracodawcy na rzecz klubu NBA, nie koniecznie Bulls.
1) Jak wspominałem coach Cal zarabia około 4 mln $ rocznie, czyli żeby opuścić swoją dotychczasową drużynę musiałby otrzymać nowy kontrakt w granicach 4-5 mln za sezon.
2) Wszyscy wiedzą, albo przynajmniej powinni wiedzieć o sporym powiązaniu trenera Widlcats z LeBronem i według "źródeł" gdyby tylko dostał możliwość trenowania Jamesa bez zastanowienie podpisałby nowy kontrakt. Może to zadziałać także w drugą stronę i jeżeli jakiejś drużynie uda się zatrudnić Calipariego mogą mieć bardzo ułatwione zadanie przy zatrudnianiu LeBrona.
3) W Bulls jest Derrick Rose, a jak wiemy w 2008 roku razem z drużyna Memphis Tigers awansowali do finału ligi i tu można mówić o sporej przyjaźni.
4) Brandon Knight, czyli jeden z czołowych rekrutów przychodzących w tym roku do NCAA w odróżnieniu od wszystkich, nie podpisał "letter of intent" tylko "aid agreement", czyli także coś na zasadzie umowy z uczelnią, jednak w tym wypadku w każdej chwili Knight może zmienić uczelnie bez zgody władz UK i bez dodatkowych konsekwencji. Czyżby przeczuwał taką sytuację?
Z tego co wiem Chicago Bulls jest w stanie spełnić te trzy najważniejsze wymogi i dodatkowo najciekawszy jest fakt, że jak do tej pory, mimo tych wszystkich wypowiedzi trener John Calipari oficjalnie nie powiadomił Bulls, że nie jest zainteresowany pracą w ich klubie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz