26 mar 2010

NCAA Tournament - dzień 5

West Region

#5 Butler - #1 Syracuse 63:59

Syracuse zaczęło fatalnie. Popełniali wiele strat, nie trafiali z gry i pudłowali z osobistych, co oczywiście wykorzystali zawodnicy Bulldogs i po kilku minutach prowadzili już 10:1. Trenerowi Boeheimowi nie pozostało nic innego, jak poprosić o czas. Jednak po przerwie gra Orange wcale nie wygląda lepiej. Mimo że do kosza trafiali częściej i przewaga nieco zmalała wciąż popełniali sporo strat, a po 10 minutach gry mieli ich już koło 8.

I gdy zapowiadało się, że Syracuse wraca do gry Shelvin Mack zdobył 9 punktów z rzędu, a przewaga Butler ponownie urosła do 10 oczek. W tym miejscu należy docenić bardzo dobrą obronę Bulldogs, jednak patrząc realnie ponad połowa ze strat zawodników Orange nie wynikała z obrony przeciwników, a z fatalnej postawy Cuse. "Pomarańczowi" z niewiadomych przyczyn grali bardzo indywidualnie i do połowy mieli już 12 strat.

W drugiej odsłonie zawodnicy Syracuse znacznie poprawili grę w ataku, przede wszystkim nie notując tyle strat i po skutecznych rzutach Andy Rautinsa oraz Wesa Johnsona w 37 minucie meczu wyszli na jedno punktowe prowadzenie, lecz wciąż w obronie prezentowali się nie najlepiej dzięki czemu Butler pozostawało w grze.

Na 4 minuty przed końcem po kolejnej udanej akcji Orange prowadziło już 4 punktami i wszystkie znaki na niebie wskazywały, że zmierzają po kolejne zwycięstwo. Jednak podobnie jak na początku meczu zagrali zbyt indywidualnie i nieskutecznie notując następne starty. Z drugiej strony Butler się nie myliło robiąc 11-0 run i wychodząc na prowadzenie, którego do końca meczu już nie oddali.

Gordon Hayward był najlepszym zawodnikiem Bulldogs zdobywając 17pkt i 5zb. Swoją cegiełkę również dołożył wspominany wcześniej Shelvin Mack notując 14pkt, 6zb i 5as. W Syracuse wyróżnił się Andy Rautins, który zdobył 15pkt oraz Wes Johnson, który miał 17pkt i 9zb, ale z niewiadomych przyczyn w ostatnich akcjach był zupełnie niewidoczny.


#11 Washington - #2 West Virginia 56:69

Obie ekipy zafundowały nam trudne do oglądanie spotkanie. Masa strat, jeszcze więcej niecelnych rzutów i po 8 minutach gry na tablicy widniał wynik 6:6. Na szczęście z każdą kolejną akcją mecz nabierał tempa i oba zespoły zaczęły łapać swój rytm.

Za sprawą agresywnej gry Isaiaha Thomasa zarysowała się niewielka przewaga Huskies, lecz ich słaba postawa w obronie powodowała, że wynik wciąż był bliski remisu. Dodatkowo swój trzeci faul złapał Quincy Pondexter i zanosiło się na run zawodników West Virginia, jednak na wysokości zadania stanął Justin Holiday odpowiadając celnymi akcją na każde punkty przeciwników.

Po kiepskim początku, w końcówce pierwszej połowy oglądaliśmy głównie popisy ofensywne obu drużyn w tym Deniza Kiliclia, który dał dobra zmianę w Mountaineers szybko po wejściu notując 6 oczek.

W drugiej połowie ponownie na boisku pojawił się niewidoczny wcześniej Quincy Pondexter i to dzięki jego skutecznym akcjom Washington utrzymywało się w grze. Wkrótce jednak i on przestał trafiać co wykorzystali Mountaineers najpierw zdobywając 8 punktów z rzędu, a kilka chwil później dodając kolejne wychodząc na 13 punktowe prowadzenie.

Nieskutecznie i słabo grający zawodnicy Huskies nie byli już w stanie zniwelować strat do przeciwnika i ostatecznie wyraźnie przegrali z osłabionym rywalem. Warto nadmienić, że West Virginia zanotowała 23 straty, co po części było do przewidzenia, jednak 22 strat Washington mało kto się spodziewał. I w tym oraz w przegranej walce na zbiórkach należy upatrywać przyczyn ich porażki.

Kevin Jones zdobył 18pkt trafiając trzy trójki oraz zebrał 7 piłek, a Da'Sean Butler dołożył 14pkt, 7zb i 3 przechwyty.


East Region

#6 Xavier vs. #2 Kansas State 96:101

Kansas State zaczęło wyśmienicie między innymi zdobywając 17 punktów nie tracąc przy tym żadnego i po 8 minutach gry na tablicy widniał wynik 19:4. Oprócz skutecznej gry w ataku zagrali bardzo dobrze w obronie wymuszając kilka strat u rywali.

Jednak w kolejnych akcjach Jordan Crawford na zmianę z Terrellem Holloway'em dziurawili kosz rywali niwelując stratę oraz wymuszając kolejne faule na zawodnikach Wildcats, co jeszcze bardziej ułatwiło sprawę Musketeers.

Jacob Pullen spisywał się bardzo dobrze szybko zdobywając 10 punktów, lecz na 4 minuty do końca pierwszej połowy popełnił swoje drugie przewinienie i w tej części gry już go nie zobaczyliśmy. Zawodnicy Xavier automatycznie to wykorzystali i po kolejnych skutecznych akcjach na przerwę schodzili prowadząc jednym punktem.

I podobnie jak na otwarcie meczu na początku drugiej odsłony to Kansas State spisywało się lepiej. Po skutecznych akcjach wypracowali sobie kilku punktowe prowadzenie, które utrzymywało się przez sporą część drugiej połowy. Xavier nie grało najlepiej, szczególnie w obronie spisując się słabo, co wykorzystywał Denis Clemente skutecznie wjeżdżając pod kosz.

Na szczęście dla Musketeers ich rywale wciąż łapali sporo fauli i na boisku musieli pojawić się zmiennicy. Już po kilku skutecznych akcjach na tablicy widniał remis, a my oglądaliśmy popis rzutów trzypunktowych z Jordanem Crawfordem w roli głównej.

10 sekund przed końcem Kansas State prowadziło trzema punktami, jednak w kolejnej akcji Terrell Holloway był faulowany przy rzucie za trzy. Trafił wszystkie osobiste doprowadzając do remisu i jak się okazało także do dogrywki.

W doliczonym czasie gry Wildcats decydowało się na podania do zawodników podkoszowych, co dało im kilku punktowe prowadzenie. W odpowiedzi Xavier rzucało głównie za trzy, co również przynosiło im skutek i na 5 sekund przed końce Crawford trafił kolejna trójkę, tym razem z 8 metrów doprowadzając do następnej dogrywki.

W kolejnej części meczu po wyrównanych pierwszych minutach Jacob Pullen zdobył 8 punktów z rzędu, między innymi dwa razy trafiając za trzy wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Musketeers tym razem nie byli tak skuteczni z dystansu i po bardzo emocjonującym meczu ostatecznie to Kansas State zobaczymy w kolejnej rundzie.

Jordan Crawford zdobył 32 punkty, rzucając je jednak na słabej skuteczności, a Terrell Holloway dorzucił 26 oczek i 6 asyst. W ekipie Wildcats Jacob Pullen miał 28pkt, Denis Clemente 25, a Curtis Kelly 21.


#12 Cornell vs. #1 Kentucky 45:62

Cornell nastraszyło Kentucky prowadząc 10:2 na początku meczu i to wszystko na cało było ich stać przeciwko mocnej drużynie Johna Calipari. Wildcats przypomniało sobie, że pod koszem mają DeMarcusa Cousinsa, który świetnie spisywał się zarówno w ataku, jak i w obronie, i szybko wyszli na kilku punktowe prowadzenie.

Zawodnicy Big Red byli jeszcze w stanie dorzucić kilka oczek, jednak coraz lepsza obrona Kentucky powodowała więcej kontr i ich przewaga wciąż rosła. Ostatecznie na połowę schodzili prowadząc 16 punktami kończąc tą część gry runem 30-6.

Po przerwie gra Kentucky nie wyglądała już tak dobrze choć ich przewaga wciąż utrzymywała się w granicach 10 punktów. Zawodnicy Cornell jeszcze byli w stanie zniwelować straty do 6 punktów na 4 minuty przed końcem, jednak wtedy Wildcats ponownie przypomnieli sobie o swoich podkoszowych i dzięki ich punktom wciąż utrzymywali bezpieczną przewagę.

Ostatecznie drużyna UK była za silna, za wysoka i zarazem za szybka dla zawodników Big Red. Najlepszym zawodnikiem meczu był DeMarcus Cousins zdobywca 16pkt, 7zb i 4 przechwytów. Swoje trzy grosze do zwycięstwa dołożył również Eric Bledsoe, który miał 12 punktów trafiając wszystkie 8 rzutów osobistych w ostatnich 90 sekundach meczu.

W zespole Big Red wyróżnił się Louis Dale notując 17pkt i 4zb.

Brak komentarzy: