Sobota stoi pod znakiem NCAA. Zawsze. Czy się Wam to podoba czy nie, w soboty zwykle jest ponad 100 spotkań i zaczynają się już o 18 naszego czasu. Podobnie jest tym razem i już jesteśmy po dwóch świetnych spotkaniach. Niestety oba odbywały się jednocześnie, więc nie mogłem śledzić ich dokładnie i dlatego nieco bardziej skupiłem się na spotkaniu Illinois z Ohio State. Ten drugi mecz to Villanova z Syracuse, a na hali Orange zebrało się 33736 fanów (drugi najlepszy wynik w historii).
Szybko napiszę moje przemyślenia, bo zaczęły się kolejne ciekawe mecze, a co warto dziś oglądać możecie zobaczyć na Czwarta-Kwarta.com.
Po emocjonującej końcówce Ohio State pokonało Illinois na ich parkiecie 73:68 i wciąż pozostają niepokonani. Czego się dowiedzieliśmy?
- Jared Sullinger jest dobry w koszykówkę. 27pkt, 16zb i 3bl. Może trochę skuteczność z gry szwankowała (7/15), ale za to z osobistych niemal się nie mylił (13/15). W sezonie jego skuteczność z osobistych to około 73%, dziś miał 86%. Do tego na początku drugiej odsłony gdy Illinois grało świetnie tylko on w Ohio State potrafił zdobywać punkty. Jared to tzw. "game changer". Potrafi zdobywać punkty, potrafi zbierać, potrafi świetnie asystować, potrafi uruchamiać kontry, potrafi niemal wszystko. Aha, Sullinger ani na sekundę nie zszedł z parkietu i to chyba wszystko mówi o jego wartości dla zespołu.
- Ohio State ma wartościowych zmienników. Mówi się głównie o podstawowych graczach, czyli czwórce zawodników z poprzednich rozrywek, ale Buckeyes najlepiej prezentowali się gdy na boisku pojawili się Aaron Craft oraz Deshaun Thomas. To wtedy zaliczyli run 14:0 wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
- gdy Demetri McCamey nie punktuję Illinois jest w stanie prowadzić wyrównaną walkę z rywalami, ale nie potrafi wygrywać meczów. Przez większość część spotkania prowadzili, nawet mimo faktu, że swoje pierwsze punkty rozgrywający Fighting Illini zdobył na 15 minut przed końcem. Poza tym jak zwykle świetnie rozgrywał i odnajdywał kolegów na wolnych pozycjach.
- kiedyś mówiłem/pisałem, że Jereme Richmond jest wyjątkowy i dziś to potwierdził. To dzięki jego świetnej grze i 12pkt Illinois prowadziło 1 punktem do połowy. W drugiej odsłonie było tylko niewiele gorzej i w całym meczu uzbierał 18pkt, 10zb i 2as (najlepszy mecz w sezonie i to przeciwko jakiemu rywalowi).
Przechodząc do meczu Syracuse z Villanova, zakończonym zwycięstwem tych drugich 83:72:
- po fatalnym upadku do gry wrócił Kris Joseph i zaprezentował się bardzo dobrze. Miał 23 punkty i to dzięki niemu w końcówce Orange wrócili do gry, ale także to jego niecelne rzuty ostatecznie nie pozwoliły doprowadzić do remisu.
- Rick Jackson jak zwykle rządził pod koszami notując 16pkt, 15zb oraz 3bl i chyba nic więcej dodawać tu nie trzeba.
- W Wildcats najwięcej punktów rzucił Maalik Wayns - 21, a po 16 dodali Corey Stokes oraz Corey Fisher. Jeśli dwójka z tych trzech graczy zdobywa sporo punktów pokonanie 'Nova jest niemal niewykonalne i dziś mieliśmy najlepszy tego przykład.
- Co ważniejsze bardzo dobrze zaprezentowali się wysocy Vilanova. Choć w statystykach do końca tego nie widać, to dzięki ich akcjom Orange nie byli w stanie odrobić starty. A na wyróżnienie szczególnie zasłużył Maurice Sutton.
- 22/24 - taką skuteczność z osobistych mieli gracze Wildcats. Tak rzucając i do tego trafiając 12/12 w samej końcówce meczu nie da się przegrać.
A teraz wracam do kolejnych świetnie zapowiadających się spotkań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz