15 sty 2011

Duke @ Florida State - recap

Uwierzcie że zacząłem to pisać już w czwartek.. Może nie do końca będzie to opis meczu, bo zazwyczaj najlepiej mi to nie wychodzi, ale po prostu nie wypadało o tym spotkaniu nie napisać. 

Po 15 zwycięstwach Duke z rzędu przyszła kolej na pierwszą porażkę i nie przypadkowo z zespołem, który znany jest z dobrej defensywy. I nie mam tu tylko na myśli samego Chrisa Singletona, ale wszystkich zawodników Seminoles. Także istotne znacznie miał fakt, że dla Blue Devils był to drugi prawdziwy wyjazdowy mecz (pierwszy przeciwko UNC Greensboro). Oczywiście wcześniej rozgrywali mecze poza Cameron Indoor Stadium, ale były to spotkania na tzw. neutralnych parkietach.

Powinniście już wiedzieć, ale powtórzę jeszcze raz: w NCAA przewaga własnego boiska ma ogromne znaczenie. Bardzo dobrze było to widać już po kilku minutach kiedy to zawodnicy Duke nie trafiali nawet z czystych pozycji. To właśnie słaba skuteczność ostatecznie przesądziła o porażce Blue Devils.

W pierwszej połowie gracze Duke trafili tylko 9/32 rzutów z gry, w tym 4/17 za trzy. W drugiej odsłonie wcale nie było lepiej i w sumie na 61 prób trafili 19 rzutów, w tym 11 na 35 za trzy. Jak nie trudno policzyć Blue Devils nie tylko oddali więcej rzutów za trzy niż za dwa, ale także więcej ich trafili i tu można przejść do obrony Florida State.

Kyle Singler do połowy uzbierał tylko 2 punkty oraz miał 4 straty i jak wspominałem w zapowiedzi bronił go właśnie Singleton. Ogólnie cały zespół Seminoles wyglądał znacznie lepiej w defensywie od swoich rywali, mimo że statystycznie wygląda to mniej więcej na równi. Także pod koszem dużo lepiej wypadli zawodnicy Florida State i szczególnie Bernard James w ostatnich minutach pierwszej odsłony szalał pod koszami chyba wszystkie (8 punktów) zdobywając wsadami.

Druga połowa to już nieco inna historia i gdy gracze Duke zaczęli powoli odrabiać straty do gry włączył się Derwin Kitchen. Obrońca FSU w tej części zdobył 17 ze swoich 22 punktów (między innymi 8 z rzędu) prowadząc swój zespół do cennego zwycięstwa.

Zarówno w pierwszej defensywnej połowie, jak i w drugiej bardziej ofensywnej lepiej wypadli gracze Seminoles udowadniając, że w obecnych czasach zaliczenie perfekcyjnego sezonu jest raczej niemożliwe.

W całym meczu Singler miał 6/16 z gry, Smith 6/17, Curry 3/11, a Dawkins 2/9 i większość tych rzutów było zza linii 6.32. Gracze Blue Devils zwyczajnie nie potrafili sobie poradzić z szczelną defensywą rywali i nie mając innego wyjścia głównie rzucali za trzy. Po raz pierwszy brak Irvinga i jego ofensywnych umiejętności oraz kreowania partnerów (gównie podkoszowych) dał o sobie znać. 

Wyszło chyba chaotycznie, ale główne przesłanie znacie. Prawda? 

Brak komentarzy: