3 lut 2011

Harrison Barnes powrócił

Dawno temu na początku sezonu pisałem, że prędzej czy później Barnes zacznie prezentować się na dobrym poziomie. Ten czas właśnie nadszedł. W ostatnich 6 meczach notuję średnio 16.6pkt i 5zb rzucając na coraz lepszym procencie. A prawdziwe przełamanie nastąpiło po przegranym meczu z Georgia Tech.

Nie wiem czy to miało coś wspolnego, ale po tym spotkaniu do pierwszej piątki kosztem Drew wskoczył (nareszcie) Kendall Marshall. W sumie North Carolina gra dobrze już od końca grudnia i z ostatnich 10 spotkań przegrali tylko raz, ale właśnie ta zmiana pierwszego rozgrywającego wpłynęła najlepiej na Barnesa. 

Utalentowany Freshman w końcu gra agresywnie, nie boi się brać ciężaru gry na swoje barki i co najważniejsze wróciła skuteczność, która jeszcze do niedawana wynosiła poniżej 40%. Do pełni szczęścia jeszcze tylko brakuję wymuszania większej liczby przewinień.

Ostatnie trzy mecze w jego wykonaniu wyglądały następująco:
- 13pkt i 3zb w 24 minuty z Miami (FL), ale 5 punktów z rzędu w końcówce, w tym zwycięski rzut za trzy na 11 sekund przed końcem.
- 25pkt i 6zb w 26 minut z North Carolina State.
- 26pkt i 6zb w 26 minut z Boston College.
We wszystkich spotkaniach zdobył najwięcej oczek z całego zespołu, rzucając ze skutecznością  55% z gry i 47% za trzy.

6 lutego Tar Heels zmierzą się z Florida State, a Barnesa czeka bardzo trudny sprawdzian. Jeśli poradzi sobie ze świetnie broniącym Chrisem Singletonem, jego notowania znowu wzrosną i będzie się liczył w walce o pierwszy pick w najbliższym Drafcie. 

1 komentarz:

shetman pisze...

Miałem o nim wczoraj napisać, ale sesja goni :/ fajnie, że sobie radzi i Tar Heels powoli odbijają się od dna :) Powinien zostać jeszcze rok na uczelni i w przyszłym sezoni zabijać. Aczkolwiek jak zaliczy udany luty/marzec to pewnie sie połakoki na Draft 2011 :)