20 wrz 2010

Pora na przełomowy sezon Tylera Zellera

Pisałem już parę razy, że ten sezon będzie dla Zellera bardzo ważny. Nie tylko dlatego, że w drużynie North Carolina nagle pod koszem zrobiła się luka, ale głównie dlatego, że drzemie w nim spory potencjał, a do tej pory nie miał okazji w pełni go zaprezentować.

W swoim pierwszym roku w NCAA grał za plecami Tylera Hansbrougha i Deona Thompsona, co skutkowało średnią 8 minut na mecz. Rok później ponownie Thompson oraz Ed Davis zabierali mi miejsce w pierwszej piątce i na boisku spędzał niewiele ponad 17 minut. 


Jakby tego było mało od przyjścia do UNC opuściło go szczęście i ma za sobą już dwie istotne kontuzję. W drugim meczu w 2008 roku podczas próby wsadu w kontrze został mocno sfaulowany i niefortunnie upadł na nadgarstek, co skończyło się złamaniem, a w ostateczności pauzowaniem w 23 meczach. W kolejnym sezonie w styczniu nabawił się kontuzji prawej stopy (pęknięcia kości) i opuścił 10 spotkań.

Te dwa zdarzenia spowodowały, że Zeller dorobił się łatki kontuzjogennego. Jednak jest ona myląca, bo pierwszy uraz wyniknął z nieprzemyślanego zagrania obrońcy, a dopiero drugi był taką prawdziwą  koszykarską kontuzją. Dodatkowo podczas 4 lat w szkole średniej opuścił tylko jeden trening i wcześniej nie miał żadnych problemów ze zdrowiem.

Jeśli również w tym roku złapie kontuzję możemy mówić o jego problemie i w innym wypadku nie ma potrzeby poruszać ten temat. Tym bardziej, że sam zawodnik stara się szukać pozytywów w tym wszystkich i niedawno przyznał, że gdyby nie przerwa w pierwszym sezonie prawdopodobnie nie zdołałby nabrać tych kilku dodatkowych kilogramów.

W nadchodzących rozgrywkach miejsce w pierwszej piątce ma niemal pewne, więc nie pozostaje mu nic innego, jak pokazać swoją prawdziwą wartość pod koszem.

Brak komentarzy: