Jak wczoraj wspominałem, z każdą kolejną godziną sprawa nabierała tempa i wzbudzała coraz więcej kontrowersji. Dziś więc przyjrzymy się ponownie całej sytuacji analizując różne przypadki.
Przede wszystkim nasuwa się proste pytanie. Skoro sam zawodnik faktycznie dostawał pieniądze od byłego klubu w formie wynagrodzenia, dlaczego zdecydował się na wyjazd do Stanów i wyraża chęć gry w NCAA?
Wiadomo już, że oficjalnie kontraktem z Fenerbahce nie był związany, ale czy rzeczywiście otrzymywał aż tyle pieniędzy wiedzą tylko w klubie i w NCAA (jeśli rzekome dokumenty już doszły). Wniosek więc może być tylko jeden. Albo ktoś tu mówi nie prawdę i chce zaszkodzić swojemu byłem zawodnikowi, albo Enes oraz jego rodzina nie zdawali sobie sprawy, że NCAA aż tak szczegółowo sprawdzają graczy, co do których istnieją pewne wątpliwości.
Drugie pytanie. Czy trener Calipari oraz włodarze Kentucky widzieli już wcześniej o tej sytuacji?
Jak pisałem wczoraj trener publicznie poinformował, że z jego informacji po konsultacji z Enesm i jego rodzina wynika, że żadnego wynagrodzenia nie otrzymywał (pieniądze mógł dostawać, pod warunkiem że były one przeznaczone na opłacenie mieszkania, jedzenia i innych podobnych spraw). Ponownie albo środowisko wokół zawodnika starało się coś ukryć, albo Calipari robił dobrą minę do złej gry.
Tym sposobem przechodzimy do kolejnego pytanie. Skoro w Kentucky wiedzieli o jego zarobkach, dlaczego zdecydowali się mimo wszystko po niego sięgnąć?
Nie od dziś wiadomo, że jeśli chodzi o rekrutowanie i namawianie zawodników do gry dla siebie Calipari jest dość specyficzną osobą. Wprawdzie ściąga wielu czołowych graczy ze szkół średnich, jednak zawsze towarzyszą temu mniejsze lub większe, bardziej lub mniej prawdziwe afery. Nie przypadkowo jest jedynym trenerem, któremu anulowano wyniki z dwóch sezonów, z dwoma różnymi drużynami.
Z drugiej jednak strony obecny trener Wildcats należy do grona tych osób, które nie boją się zaryzykować. Nawet jeśli faktycznie wiedział o tych zarobkach Kantera mógł (może dalej) liczyć, że jakimś sposobem NCAA dopuści go do gry. Jeśli musiałby czekać na niego kilkanaście meczy, jeśli musiałby czekać do marca i jeśli musiałby czekać do przyszłego sezonu Calipari'emu wciąż by się to opłaciło. Można by zaryzykować stwierdzeniem, że nawet jeśli ostatecznie Kanter nie zostanie dopuszczony do gry Calipari w podobnej sytuacji postąpiłby kolejny raz tak samo. Bo kiedy ma się do czynienia z takim zawodnikiem nie można zwyczajnie odpuścić
Enes Kanter to ogromny turecki talent, który mógłby spokojnie zarabiać duże pieniądze w Europie, jednak wybrał grę za darmo w NCAA, by spełnić swoje marzenie o NBA. Mógł zostać w Turcji, ale wtedy jego przejście do NBA byłoby utrudnione różnymi zapiskami w kontrakcie. Dzięki NCAA nie tylko będzie miał łatwą możliwość zgłoszenia się do Draftu bez żadnych dodatkowych konsekwencji, ale również dla scoutów będzie lepiej rozpoznawalny.
Choć do rozstrzygnięcia sprawy jeszcze trochę pozostało wszystkie znaki na niebie wskazują, że Kantera w NCAA ostatecznie nie zobaczymy. Możliwe także, że sprawa będzie się przedłużać podobnie, jak ta z udziałem Renardo Sidney'a z Mississippi State, który na werdykt musiał czekać cały sezon. A wtedy trener Kentucky teoretycznie mógłby skorzystać z jego usług, jednak w razie negatywnego rozstrzygnięcia kosztowałoby go to anulowaniem kolejnego sezonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz