29 cze 2010

Czasem lepiej zostać w NCAA

Jakiś czas temu, gdy pojawiła się lista przedwcześnie opuszczających NCAA w celu zgłoszenia się do Draftu, zastanawiałem się co motywuję młodych graczy, których notowania stoją słaba by rezygnować z dalszego rozwoju w lidze. Tym bardziej, że już wtedy zapowiadało się, że w ogóle nie zostaną wybrani (cały post tutaj).

Co ciekawe pomyliłem się tylko co do jednego gracza i z listy, którą znajdziecie w linku wyżej wybrany został jedynie Tiny Gallon z 47 numerem przez Milwaukee Bucks.

Najbardziej mnie zastanawia dlaczego Courtney Fortson, Tommy Mason-Griffin czy Sylven Landesberg, czyli zawodnicy z rocznym lub dwuletnim stażem zdecydowali się tak postapić. Po co ryzykować w taki sposób swoją przyszłość i zawodową karierę?

Oczywiście niewybranych graczy było dużo, dużo więcej, do tego tych bardziej znanych czy utalentowanych, jednak tym zajmę się w innym poście.

W pewien sposób winę można zrzucić na nowy przepis, o którego wadach pisałem także jakiś czas temu. Przede wszystkim jednak tacy zawodnicy nie powinno zgłaszać się w ogóle tak szybko do Draftu (nawet planując wcześniejsze wycofanie się z niego), a tym bardziej zatrudniać agenta.

Teraz wszyscy niewybrani zawodnicy będą starali się dostać do NBA przez Summer League, a w przypadku niepowodzenia powalczą o kontrakt w Europie.

Piszę o tym, bo w tym roku chętnych było wyjątkowo dużo i tak samo sporo ciekawych graczy nie zostało wybranych. Miejmy więc nadzieję, że ich młodsi koledzy z NCAA nie popełnią podobnego błędu i dwa razy zastanowią się zanim wcześniej zgłoszą się do Draftu.

Brak komentarzy: