Mowa tu oczywiście o tzw. "testing waters", co po angielsku brzmi zdecydowanie lepiej. Nie jest to też świeży news, bo np. Maciek Kwiatkowski pisał już o tym 3 maja, ale jakoś wcześniej nie znalazłem odpowiedniego momentu by o tym napisać. W odróżnieniu od niego, ja zacznę jednak od początku.
Dawno, dawno temu, ale jednocześnie nie tak dawno, żebym nie pamiętał, zawodnicy decydujący się na zgłoszenie do Draftu ze swojej decyzji mogli się wycofać do połowy czerwca. Wszyscy niezdecydowani mieli więc wystarczająco dużo czasu na dokładne rozeznanie się w temacie. Niestety w zeszłym roku trenerze z konferencji ACC wyszli z propozycją skrócenia tego terminu do 8 mają, co ku zaskoczeniu wielu bez problemów zostało zaakceptowane.
W tym roku ci sami trenerze wpadli na kolejny "genialny" pomysł, by całkowicie wyeliminować "testowanie wód". Ponownie nowy pomysł bez problemów został zaakceptowany i od przyszłego sezonu wszyscy zawodnicy zainteresowani zgłoszeniem do Draftu będą mieli czas do połowy kwietnia. Dokładny termin określony jest jako pierwszy dzień wiosennego okresu podpisywania LOI (przez graczy ze szkół średnich). W przyszłym roku data ta przypada na 10 kwietnia i do tego czasu gracze będą musieli ostatecznie podjąć decyzję, czy zgłaszają się do Draftu, czy zostają na kolejny rok w NCAA.
Nie jest nowością, że już obecny termin był bardzo chybiony, ale teraz trenerzy już zupełnie przeszli samych siebie. Część zawodników, która zagra w Final Four na podjęcie ostatecznej decyzji będzie miała tak naprawdę niecały tydzień.
Trenerzy broniąc własnych interesów całkowicie zapomnieli o swoich podopiecznych. Naprawdę ciężko napisać tu coś sensownego, bo ja ciągle nie potrafię zrozumieć tej decyzji. Najsmutniejszy jest jednak fakt, że największymi pokrzywdzonymi są właśnie zawodnicy, dla których przecież w głównej mierze ta liga istnieje.
1 komentarz:
Kompletna bzdura :/
Prześlij komentarz