4 kwi 2011

NCAA Tournament - Final Four

Zapewne każdy kto chciał znalazł już w sieci opis interesującego go spotkanie dlatego poniżej krótko i na temat.

#11 VCU vs. #8 Butler 62:70

Obie ekipy do meczu przystąpiły z własnym pomysłem na grę. VCU broniło "zooną" na całym boisku, stosując różne pułapki, Butler zaś postawiło na agresywną defensywę na własnej połowie boiska skupiającą się na wywieraniu presji na zawodnikach obwodowych. W ataku Rams tym razem postawili na grę bliżej kosza (a przynajmniej przez większość czasu), a Bulldogs sporo rzucali za trzy. 

Takie założenia początkowo lepszy efekt przyniosły zawodnikom Virginia Commonwealth, którzy mimo problemów szybko wyszli na prowadzenie. Choć to właśnie trzy szybkie trójki pozwoliły im wypracować sobie małą przewagę, to w kolejnych fragmentach piłka trafiał głównie do Jamie'ego Skeena, który w tym meczu był nie do zatrzymania i to przez niego Matt Howard popadł w problemy z alkoholem faulami.

Po stronie Bulldogs jak to zwykle bywa główne rolę odgrywali Shelvin Mack i Matt Howard, którzy nie tylko zdobywali większość punktów zespołu, ale także musieli nadrabiać błędy swoich młodych i niedoświadczonych kolegów. Gdy w końcu dwójka liderów zapanowała nad sytuacją zespół Butler tuż przed przerwą ponownie wyszedł na prowadzenie. 

Druga odsłona miała podobny przebieg jak pierwsza, a ekipa Rams szybko odrobiła straty. Dla Bulldogs powoli robiło się już niebezpiecznie, ale trener Brad Stevens po raz kolejny wyciągnął asa z rękawa. Zach Hahn krótko po pojawianiu się na boisku trafił dwie trójki, a następnie dołożył jeszcze dwa oczka nie pozwalając rywalom na odskocznie. Później zaś dzieła dokończył Shelvin Mack, który dzięki szybkim 10 oczkom na 9 minut przed końcem wyprowadził swój zespół na 7 punktowe prowadzenie. Po tym ciosie zawodnicy Rams, mimo wielu prób, nie potrafili się podnieść, a ich strata nie zeszła już poniżej 4 oczek. Ostatecznie za sprawą skutecznie wykonywanych rzutów wolnych zespół Butler wygrał 70:62 i po raz drugi z rzędu zagra w finale. 

Porażki VCU można szukać w słabej (jak na Turniej) skuteczności za trzy (8/22), może też napisać o przegranej walce na tablicach (stosunkiem 30 do 46), można znaleźć kilka innych przyczyn, ale kluczowa okazała się dobra obrona Ronalda Noreda na Joey Rodriguez'ie. Choć ten drugi skończył spotkane z 8 asystami przy tylko 2 stratach to wyraźnie nie mógł odnaleźć drogi do kosza trafiając tylko 1 na 8 rzutów z gry.

Klasą samom w sobie był Shelvin Mack, który uzbierał 24 punkty oraz 6 zbiórek i gdy decydował się na rzut zazwyczaj trafiał (3/5 za dwa, 5/6 za trzy). Matt Howard tym razem miał problemy ze skutecznością z gry, ale z linii się nie mylił i trafiając 11/12 uzbierał w sumie 17 oczek oraz 8 zbiórek.

Najlepszym graczem Rams został Jamie Skeen notując 27 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty, a Bradford Burgess dołożył 15 oczek i 9 zbiórek. Piękny sen VCU zakończył się więc już na Final Four, czyli podobnie jak miało to miejsce z George Mason w 2006 roku (co ciekawe obie drużyny należą do konferencji Colonial). 


#4 Kentucky vs. #3 Connecticut 55:56

Jeśli ktoś próbuje Wam wmówić, że to Kemba Walker zapewnił zwycięstwo UConn to jest w dużym błędzie. Pisałem na Czwartej-Kwarcie, że obecnie nie jest to już tylko jego drużyna,a pozostali zawodnicy mieli również spory wkład w zwycięstwo Huskies. 

Nie byłoby tego zwycięstwa gdyby nie bardzo dobra postawa w defensywie Alexa Oriakhi'ego, który ograniczył Josha Harrellsona do 6 punktów i 4 zbiórek (najgorszy mecz od 6 marca). A oprócz niego pod koszami swoje zrobili też Roscoe Smith i Charles Okwandu. Nie byłoby też wygranej gdyby nie bardzo dobra postawa skrzydłowego Jeremy'ego Lamba oraz obrona Shabazza Napiera. To właśnie on wraz z Walkerem przyczynili się do fatalnej skuteczności Brandona Knighta, który trafił tylko 6 na 23 rzutów z gry (3/11 za trzy).

Gdy po 20 minutach Connecticut prowadziło 31:21 Kemba Walker miał nietypowe dla siebie statystyki czyli 9 punktów i 6 asyst. Obecnie nie musi zdobywać większość punktów sam i coraz chętniej dzieli się piłką. Ostatecznie skończył spotkanie z 18 oczkami, 7 asystami oraz 6 zbiórkami i dla wielu był to jego najgorszy mecz w marcu. Tylko jeśli nazywasz się Kemba Walker możesz rozegrać słaby mecz notując 18/6/7.

Drugą połowę ekipa Kentucky zaczęła od szybkich czterech trójek, a Josh Harrellson dołożył jeszcze 4 oczka i na 15 minut przed końcem to właśnie oni prowadzili 37:35. Przez resztę spotkanie więc oglądaliśmy bardzo wyrównany pojedynek, z którego ostatecznie zwycięsko wyszedł zespół Connecticut. Wygraną zapewnił Shabazz Napier, który na 2 sekundy przed końcem trafił dwa osobiste, a równo z syreną za trzy wynik ustanowił Brandon Knight.

W UK w końcu z bardzo dobrej strony zaprezentowała się trójka Freshmanów i tak: Brandon Knight uzbierał 17 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst, Terrence Jones miał 11 punktów, 15 zbiórek i 4 przechwyty, a Doron Lamb dołożył 13 oczek. Reszta zawodników zdobyła zaś tylko 14 punktów i w tym po części należy upatrywać przyczyn porażki.

Choć zawodnicy UConn w przebiegu całego spotkania wcale nie wypadli dużo lepiej, bo trafili tylko 1/12 za trzy oraz mieli aż 15 strat, to zagrali bardzo dobrze gdy miało to największe znaczenie. Jeremy Lamb zanotował 12 punktów, 9 zbiórek i 4 asysty, a Alex Oriakhi miał 8 oczek i 10 zbiórek.

Brak komentarzy: