Podczas gdy drużyna Seton Hall rozgrywała mecz z Richmond 26 grudnia Jeremy za zgodą trenera spędzał ten czas w rodzinnych stronach. Niestety wracając wieczorem do domu napotkał na 4 mężczyzn próbujących go obrabować, między innymi grożąc mu bronią. Zawodnik Pirates wykorzystując chwilę nieuwagi, odepchnął jednego z napastników i zaczął uciekać. W odpowiedzi padły cztery strzały z czego jeden dosięgnął celu. Na szczęście kula trafiła w okolicach prawego ramienia i po szybkim udzieleniu mu pomocy w szpitalu Hazell powrócił do domu. Polecam przeczytać wywiad, w którym bohater dokładnie opisuję całe zajście - link.
Jak wiadomo lider Seton Hall 2 grudnia przeszedł operację lewego nadgarstka i po 4-6 tygodniach miał wrócić do gry. W pierwszych trzech meczach spisywał się wyśmienicie, o czym zresztą wspominałem jakiś czas temu na blogu. Teraz z wiadomych przyczyn jego powrót do gry może znacznie się opóźnić. Jak przyznał trener, który o całym zajściu dowiedział się dopiero po meczu z Richmond, wszystko będzie zależało od stanu zdrowia Hazella.
Jeśli będzie sprawny w 100% najprawdopodobniej zobaczymy go jeszcze w tym sezonie, jeśli natomiast będą problemy i powrót w tych rozgrywkach zaszkodzi jego notowaniom przed Draftem zawodnik wykorzysta rok przerwy ("redshirt"). Dokładniejsze informację na temat stanu zdrowia Jeremy'a poznamy około 10 stycznia, ale już teraz wiemy, że pojawi się na ławce Pirates w dzisiejszym meczu z South Florida.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz