19 gru 2010

Chaotycznie o meczach, zawodnikach i drużynach

Wczoraj zrobiłem sobie małą sesję z NCAA. Obejrzałem kilka meczy dziś trochę nadrobiłem, więc pora coś napisać. Jeśli zamierzacie obejrzeć, któreś z wymienionych niżej spotkań i nie chce sobie psuć zabawy nie czytajcie teraz.

Kansas vs. USC

Jayhawks nie wyglądali dobrze, a na pewno nie w obronie, gdzie pozwalali na zdecydowanie za dużo swoim rywalom. Ale to jest nie ważne, a przynajmniej wczoraj nie było. Kiedy Josh Selby debiutuje wszystko inne schodzi an dalszy plan.

Zgodnie z zapowiedziami nie wyszedł w pierwszej piątce, ale na boisku pojawił się już po kilku minutach. Widać było nieco poddenerwowania, bo nie ma się co dziwić, w końcu żaden inny debiut nie był tak wyczekiwany. Cały Stany go obserwowały i oczekiwały sporo.

Choć zaczął od straty, szybko trafił dwa razy za trzy, wymusił faul i gdy schodził na czas jego uśmiech mówił wszystko. Presja minęła i czas na show. Wymuszał kolejne faule, trafiał za trzy i tylko miał problemy z kończeniem akcji bliżej kosza, ale w przyszłości powinno być znacznie lepiej. Wystarczy napisać, że w debiucie był najlepszym graczem na boisku i to dzięki jego trójce na 26 sekund przed końcem Kansas wyszli na jedno punktowe prowadzenie. Wcześniej również jego trójka nie pozwoliła USC odskoczyć na kilka oczek.

Z drugiej strony debiutował Jio Fontan i również wypadł obiecująco. Choć miał problemy ze stratami, dobrze penetrował pod kosz (jest silny) i do połowy był najlepszym graczem w swoim zespole. Później Donte Smith i Alex Stepheson wzięli się do pracy i dzięki nim Trojans do ostatnich minut walczyli o zwycięstwo.

Smith w drugiej odsłonie trafił 4 z 5 swoich trójek, z czego dwie w końcówce, a Stepheson dobrze walczył pod koszami.

Kansas naprawdę zagrali słabo i trafili tylko 39% swoich rzutów (a pod tym względem są najlepsi w lidze - średnio 54.2%), a mimo to wygrali. To też mówi co nieco o drużynie.

West Virginia vs. Cleveland State

Prawdziwy sprawdzian dla niepokonanych do tej pory graczy Vikings. Niestety nie zaliczony. Ten mecz był do wygrania, jednak za każdym razem gdy udało im się zniwelować straty Mountaineers szybko odskakiwali na kilka oczek.

Niezwykle szybki Norris Cole pokazał, że nie przypadkowo jest najlepszym punktującym w swojej ekipie. Bardzo łatwo mija rywali i tylko czasem ma problemy z wykończeniem akcji. Dodatkowo nie ma problemów z kreowaniem rzutów partnerom.

W Mountaineers standardowo nieźle spisał się Kevin Jones, a trafiając dwie trójki (chyba nawet w ważnych momentach w końcówce) potwierdza, że nie tylko pod koszem może być groźny. Ogólni West Virginia pokazali, że mają całkiem fajny zespół. John Flowers świetnie walczył na tablicach po obu stronach parkiet. Casey Mitchell robił za strzelca, a Joe Mazzulla wraz z Darrylem Bryantem dobrze prowadzili grę. Nawet nieco zapomniani rezerwowi dołożyli coś od siebie.

Podsumowując Cleveland State jeszcze w tym sezonie może namieszać, mają naprawdę nie najgorszy skład i gdyby tylko popełniali mniej błędów wciąż pozostawaliby niepokonani.

South Carolina vs. Buckeyes

Oglądałem tylko jednym okiem, bo w tym samym czasie odbywał się ten mecz wyżej, ale Jared Sullinger jest NIESAMOWITY. Za każdym razem gdy spojrzałem zaliczał akcję 2+1. Naprawdę w ataku nie ma rzeczy, której nie potrafiłby zrobić (łączeni z rzutami za trzy). Już teraz jest chyba najinteligentniejszym podkoszowym w NCAA, a ma za sobą dopiero 10 spotkań. Dodatkowo zdominował walkę na tablicach w sumie zbierając 19 piłek. Żaden inny zawodnik od 1968 roku nie mial w Ohio State tylu zbiórek, a przecież całkiem niedawno grał tam specjalista od obrony - Greg Oden.

Jak dla mnie to na tę chwilę obok Duke największym faworytem jest Ohio State, a dopiero potem Kansas. Wprawdzie rotacja w Buckeyes wygląda dość słabo, ale Sullinger naprawdę robi różnicę. Zazwyczaj nie przepadam za zawodnikami przychodzącymi do NCAA na jeden sezon, ale już teraz żałuję, że w przyszłym roku Jareda nie będzie w lidze.

North Carolina vs. Texas

Tar Heels ostatnio zaczęli wyglądać znanie lepiej. Nie ma już takiego chaosu na boisku i powoli każdy odnajduję swoja rolę na boisku. Tyler Zeller wciąż bardzo dobrze radzi sobie pod koszami i sporo potrafi w ataku. John Henson to jak na razie ciągle tylko zawodnik defensywny z małymi przebłyskami w ataku.

Najważniejsze, że Harrison Barnes powoli zaczyna przypominać takie zawodnika jakiego oczekiwano. W końcu zagrał agresywniej w ataku, wymuszał faule i uzbierał 16 punktów. Mimo wszystko, jednak za bardzo gra zespołowo i częściej powinien decydować się na indywidualne akcje. Dodatkowo to jego rzut za trzy na 17 sekund przed końcem doprowadził do remisu...

W odpowiedni jednak świetnym trafieniem z półdystansu popisał się Freshman Cory Joseph zapewniając Texas zwycięstwo. Pisałem przed sezonem o nim, że jest niedoceniany, ale po ostatnich kilku meczach powinno się to zmienić. Jest skuteczny, agresywny i nie boi się rzucać w ostatnich akcjach meczu. Pokazał to dziś, ale pamiętam, że w meczu z Pittsburgh również oddawał rzut w ostatnich sekundach meczu, jednak wtedy nie trafił.

Nie zawiódł także Jordan Hamilton, który wspólnie z Josephem ciągnęli grę Longhorns. Myślę, że tu nic odkrywczego nie napiszę. Z łatwością mija rywali, dobrze rzuca z dystansu i bardzo dobrze walczy na tablicach.

Tristan Thompson z powodu problemów z faulami grał krótko, ale i tak w końcówce zrobił na mnie ogromne wrażenie, dwa razy wsadzając z impetem piłkę do kosza nie robiąc sobie nic z nacisku obrońcy.

Wracając do UNC najlepiej ich gra wyglądała gdy na boisku jednocześnie przebywali Kendall Marshall i Dexter Strickland, dlatego myślę, że czas najwyższy by Larry Drew II wypadł z pierwszej piątki.

Gonzaga vs. Baylor

Na początek mała ciekawostka:



Bilans Bulldogs nie zachwyca, ale wystarczy bliżej się przyjrzeć ich rywalom i wszystko staję się oczywiste. Nie wiem czy jakaś inna drużyna miała tak trudny terminarz i dlatego zwycięstwo Gonzaga w tym meczu tak naprawdę nie dziwi.

Zadziwia co innego. Elias Harris z powodu problemów z faulami grał tylko 18 minut, a problemy z plecami ograniczyły Stevena Gray'a do 15 minut. Przez większość spotkania grali bez dwóch swoich najlepszych graczy, w tym ostatnie minuty meczu, a mimo to uporali się z Bears.

Robert Sacre bardzo rozwinął się ofensywnie i stał się ważnym punktem w zespole, a i rezerwowi spisali się nadzwyczaj dobrze.

Perry Jones III z Baylor ponownie pokazał dlaczego zostanie wybrany w Top5 zbliżającego się Draftu. Obecnie jest taką lepszą wersją Udoha. Lubi i potrafi grać przodem do kosza, nie ma problemów z kozłowanie i dobrze rzuca z półdystansu. A w obronie wcale nie jest gorszy do swojego poprzednika.

LaceDarius Dunn nie zagrał już tak skutecznie i trochę przez niego Bears przegrali. Chyba poczuł się zbyt pewnie po udanym początku sezonu i zbyt często decydował się na indywidualne akcje i rzuty z nie najlepszych pozycji.

Ogólnie wysocy Baylor są potworami podkoszowymi. Każdy wielki, silny i atletyczny. Szkoda tylko, ze obwód prezentuję się tak przeciętnie i obecnie trener Scott Drew może liczyć tylko na Dunna oraz Waltona. Także przy takiej sile podkoszowej znaczniej częściej piłka powinna lądować w rękach skrzydłowych. Gdyby LaceDarius nauczył się grać częściej bez piłki mogliby w tym sezonie zajść równie daleko jak rok temu. Niestety takiego scenariusza raczej się nie doczekamy.

1 komentarz:

s.hetman pisze...

Skonczylem recapowac wlasnie Ohio State vs. South Carolina i zabieram sie za Gonzaga vs. Baylor... Sullinger jest straszny, to fakt :) zaluje, ze nie moglem obejrzec Texas @ UNC :/ sezon sie rozkreca, a Selby wytrzymal w koncowce :)