John Calipari w koszykówce uniwersyteckiej stał się taką postacią medialną jak LeBron James w NBA. Ale nie ma się co dziwić, bo w końcu obaj są bardzo dobrymi znajomymi, nie wspominając już o ich powiązaniu z Williamem Wesely'em.
W kwestii przypomnienia tylko pozwolę sobie napisać, że po raz pierwszy w historii pięciu graczy z jednej drużyny zostało wybranych w pierwszej rundzie Draftu. Równie imponujący wynik osiągnęła uczelnia North Carolina w 2005 roku, kiedy to 4 jej graczy zostało wybranych w pierwszej 14 Draftu. Jednak wygląda na to, że obecna piątka z UK zrobi zdecydowanie większą karierę niż ich konkurenci.
Oczywiście i w dniu Draftu nie mogło zabraknąć Calipari'ego (podobnie jak i o LeBronie musieli wspomnieć). Trener Kentucky udzielając wywiadu wspominał między innymi, że jest to historyczny dzień dla tej uczelni oraz chwalił swoich byłych podopiecznych. Podchodził do każdego stolika, rozmawiał i uśmiechał się do każdej możliwej kamery.
To właśnie wczorajszy dzień najlepiej pokazuje, dlaczego tylu najlepszych rekrutów zawsze rozważa drużynę trenowaną prze Calipariego. Podobnie dlaczego Enes Kanter i Terrence Jones mimo wcześniej decyzji o wybraniu innej uczelni ostatecznie wylądowali w Kentucky. I ponownie dlaczego dwóch najlepszych graczy z kolejnego rocznika, czyi Marquis Teague i Michael Gilchrist zgodzili się przyjąć stypendium UK.
W czasach kiedy wszyscy najlepsi młodzi gracze muszą rok spędzić w NCAA, by zgłosić się do Draftu, dokonania Calipariego prezentują się znakomicie:
- 2008 rok - No.1 Derrick Rose (one-and-done),
- 2009 rok - No.3 Tyreke Evans (one-and-done),
- 2010 rok - No.1 John Wall (one-and-done), No.5 CeMarcus Cousins (one-and-done).
Dodatkowo jeśli ktoś z dwójki Wall albo Cousins zgarnie nagrodę debiutanta roku to będzie to trzeci gracz z rzędu, którego Calipari trenował. Czy tu trzeba coś jeszcze dodawać?
Nawet opinia osoby, która nie zawszy wybiera uczciwą drogę nic tu nie zmieni.Coach Cal wydaje się na chwilę obecną najlepszą opcją jeśli chodzi o młode gwiazdy ze szkół średnich.
Choć ma to też i druga stronę medalu, bo mimo całego szumu wokół Kentucky i trenera, kibice Wildcats w końcu upomną się o upragnione mistrzostwo. A jak wiadomo w NCAA wygrywa się doświadczeniem i nie zawsze ogromnym talentem.
Czas najwyższy, więc nieco zmienić taktykę i poszukać oprócz tych młodych gwiazd kilku zawodników, którzy w uczelni zostaną na dłużej niż rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz