UCF sezon rozpoczęli od 14 kolejnych zwycięstw na swojej drodze pokonując między innymi South Florida, Florida, czy Miami (FL), a więc zespoły z BCS (6 największych konferencji). Dodatkowo patrząc na ekipy, z którymi wygrali można nawet powiedzieć, że są najlepszą drużyną na Florydzie.
Większość z Was słysząc Central Florida zapewne od razu myśli o Marcusie Jordanie i chyba nawet słusznie, bo to on po nijakim zeszłorocznym sezonie stał się czołowa postacią w swoim zespole. To jego punkty często w najważniejszych momentach zapewniły zwycięstwa Knights w wymienionych wyżej meczach (i nie tylko). 26 punktów przeciwko Princeton i 26pkt, 6zb, 5as kilka dni później w meczu z Marshall mówią wszystko. Ogólnie w sezonie notuję średnio 16.3pkt (50% z gry, 42% za trzy), 3.1as i 2.7zb będąc najlepszym punktującym w zespole.
Chciałbym jednak przypomnieć, że w UCF oprócz wspomnianego Jordana jest jeszcze kilku innych bardzo ważnych graczy, a w szczególności skrzydłowy Keith Clanton. Do niedawna to jeszcze on zdobywał najwięcej oczek w każdym meczu (obecnie 15.7), a dodatkowo ze średnią 8.8zb oraz 2.2bl jest najlepszym zbierającym i podkoszowym w drużynie. Gdy jego kolega grał słabiej, jak na przykład w meczach z La Lafayette i Massachusetts to Clanton brał ciężar gry na swoje barki prowadząc Knights to zwycięstwa. I nie przypadkowo to on, a nie Jordan na boisku spędza więcej minut.
Oczywiście nie zamierzam tutaj zabierać zasług młodszemu z Jordanów, ale chcę po prostu zwrócić uwagę, że tak udany sezon UCF to nie tylko jego zasługa. Tak samo Clanton nie wygrałby tylu meczu bez Jordana. Najlepiej było to widać w ostatnim spotkaniu z Houston, gdzie dwóch liderów zagrało słabe zawody i drużyna Central Florida przegrała pierwsze spotkanie w sezonie.
Wniosek jest prosty. Aby UCF mogło cieszyć się ze zwycięstwa, co najmniej jeden z dwójki liderów musi zagrać dobry mecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz