Praktycznie w każdym roczniku znajdzie się co najmniej jeden zawodnik, którego proces rekrutacji przebiega inaczej niż reszty. W zeszłym roku takim graczem był Terrence Jones, który ostatecznie wylądował w Kentucky. Tym razem był nim (dalej jest?) DeAndre Daniels czyli zawodnik numer #29 "Class of 2011" według Scout.com. Od wczoraj wiemy już, że ostatni gracz z Top100 w najbliższym sezonie będzie występował w Connecticut. Jako, że termin na podpisywanie listów intencyjnych już minął Daniels w najbliższym czasie podpisać ma tzw. "financial aid agreement". Kiedy dokładnie nastąpi oficjalne podpisanie papierów tego nie wiadomo i tu rodzi się pytanie, czy aby na pewno to koniec?
Przyjrzymy się jednak, jak to wyglądało do tej pory.
- W czerwcu 2009 roku Daniels ogłosił swoją pierwszą decyzję o wybraniu uczelni Texas.
- W sierpniu 2010 roku po raz pierwszy wycofał się ze swojej deklaracji i ponownie "otworzył swoją rekrutację". Jednocześnie kilka dni później zaprzeczył doniesieniom o przekwalifikowaniu do "Class of 2010".
- W grudniu 2010 roku w gronie jego finalistów znalazły się drużyny Kansas, Florida, UCLA, Texas, Oregon i Kentucky, a decyzja miała nadejść w przeciągu kilku tygodni.
- W styczniu 2011 roku pojawiły się poważne spekulację, że Daniels wybierze ostatecznie Jayhawks, a skończyło się na tym, że ogłoszenie swojego wyboru przesunął na wiosnę.
- W kwietniu 2011 roku do grona uczelni ubiegających się o niego dołączyła uczelnia Duke.
- W maju 2011 roku liczyły się już tylko trzy drużyny: Kansas, Duke i Texas, ale mimo wielu przekładanych terminów ogłoszenia decyzji wciąż jednak nie było.
- 7 czerwca 2011 roku DeAndre Daniels wybrał wydawałoby się zupełnie znikąd zespół Connecticut, który jak się okazało zaoferował mu stypendium już w marcu tego roku.
Czy to już na pewno koniec? Oby. Dla dobra samego zainteresowanego i nie tylko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz